Video - "Doskonale wszystko jedno" (recenzja)
Czy jest jakaś metoda na to, by za każdym razem wracać z kolejną garścią hitów? Zdaje się, że tak, co udowadnia zespół Video swoim najnowszym albumem "Doskonale wszystko jedno".
Powstała w 2007 roku formacja Video, przez pewien czas kojarzony był przede wszystkim za sprawą jednego z jej założycieli - Tomasza Luberta, byłego gitarzysty formacji Virgin. Muzyk opuścił jednak szeregi zespołu po wydaniu debiutanckiego albumu. Zespół od początku swojej twórczości grał pop połączony z rockiem. Oba te gatunki mogliśmy usłyszeć na ich albumach w różnym natężeniu. W kwestii muzycznej trudno mówić aby na najnowszym albumie doszło do diametralnych zmian.
Wydany 21 sierpnia album "Doskonale wszystko jedno" mocnym uderzeniem zaatakował listy przebojów tytułowym singlem. Fakt ten można odczytywać jako znak, że na polskiej scenie muzycznej Video mają już zapewnione miejsce. Jest to być może efekt ich debiutanckiego albumu, pełnego lekkich i ironicznych tekstów na temat otaczającej nas rzeczywistości, a może i licznych singli z albumu "Nie obchodzi nas rock". Jakby nie było prawdą pozostaje, że zawsze udaje im się wrócić z taką samą mocą na pierwsze miejsca list przebojów.
Jak wspominałam wcześniej pod względem muzycznym nowy krążek przynosi delikatne zmiany w zakresie brzmień, jest nimi wzmożona obecność klawiszy. Gitarowo bywa tylko momentami, jak chociażby w prześmiewczym "Jestem zerem" czy "Synowie matki złej" z udziałem Jana Borysewicza. W przeważającej większości muzyka nie przekracza granic ustalonych gatunkowi jakim jest pop-rock. Nowy album przynosi sporo hitów, choć zagranych niekiedy z nieco mniejszą beztroską niż kiedyś. Wystarczy posłuchać chociażby tytułowego "Doskonale wszystko jedno", by poczuć dekadencki posmak. Nieco weselszy jest "Ktoś nowy". W warstwie tekstowej, za którą w pełni odpowiada wokalista Wojciech Łuszczykiewicz, usłyszymy o zaczynaniu od nowa i świadomości przemijania. Nie zabrakło jednak także i typowej dla zespołu lekkości i optymizmu, świetnym tego przykładem są nośne "Lajtowy" i "Alay". Wokaliście Video w dalszym ciągu udaje się połączyć zapadający w ucho tekst z całkiem poważnym przesłaniem, a to rzadko zdarza się w muzyce popowej. Jeśli dorzucimy do tego chwytliwe melodie, otrzymamy płytę, którą polecić mogę każdemu, kto dosyć ma przesłodzonych tekstów o miłości, ale ceni sobie lekkość.