Milczenie Owiec - "Niepokoje" (recenzja)
Niektóre zespoły rokrocznie wypuszczają nowe albumy, na dokonania innych trzeba z kolei poczekać nieco dłużej. Tak właśnie było w przypadku Milczenia Owiec. W 11 lat po premierze debiutu doczekaliśmy się jego następcy.
Zaznaczam już na wstępie, że mam do Milczenia Owiec stosunek na swój sposób sentymentalny, bowiem słuchałam ich intensywnie w okresie gimnazjalno/licealnych czasów. Ucieszyła mnie więc informacja dotycząca tego, że zespół planuje powrócić z nowym materiałem. Sentyment ten działa jednocześnie na dwóch płaszczyznach - z jednej strony sprawia, że spogląda się na zespół przychylnym okiem, z drugiej już na starcie podnosi mu poprzeczkę stosunkowo wysoko.
Drugi album gdańskiego zespołu otwiera instrumentalne intro w postaci tytułowej kompozycji. Nie powinnam być może używać słowa - intro, "Niepokoje" stanowią bowiem pełnoprawny utwór, tyle, że nie uświadczymy w nim wokalu. Tak czy inaczej, jest to kompozycja świetnie wprowadzająca nas w nastrój płyty i zaostrzająca ciekawość względem tego, co będzie dalej. A dalej jest naprawdę obiecująco, weźmy pod uwagę chociażby "Celę", która mimo mało optymistycznego tytułu przynosi pozytywny przekaz. Lekka jest również pod względem muzycznym. W nieco inne i cięższe nastroje wskakujemy natomiast za sprawą singlowej "Degradacji". Nie inaczej jest w przypadku "Przyjdą tu", choć tej piosence udało się połączyć lekkiego i chwytliwego rocka z mocnym brzmieniem. Całe "Niepokoje" oscylują właśnie na granicy lekkości i ciężaru, tak tekstowo, jak i muzycznie. Całkiem dobrze zespołowi wyszło również zmierzenie się z legendą, jaką bez wątpienia jest Republika, na swoim albumie wykonali bowiem cover "Zapytaj mnie czy cię kocham".
Wszyscy znający debiut zespołu, wiedzą, że był to album, któremu blisko było do inspiracji nu-metalem czy grungem, pod tym względem "Niepokoje" jawią się, jako album nieco lżejszy od jego poprzednika. Jednocześnie pod względem zaprezentowanego poziomu muzycznego, czy wokalnego, są one jego godnym następcą. "Niepokoje" to pozycja obowiązkowa, dla tych, którzy lata temu zakochali się w Milczeniu Owiec przy okazji "Twarzy". Polecam również miłośnikom rockowego grania z damskim wokalem i ciekawym przekazem.
Tracklista:
01. Niepokoje
02. Cela
03. Degradacja
04. Przyjdą tu
05. Kokon
06. Ćma
07. Bunt
08. Niewiele
09. Zapytaj mnie czy cię kocham
10. Koma
11. To koniec
12. Mgła
Ocena: 5/6
Warto posłuchać: "Degradacja", "To koniec", "Cela"
Recenzowała: Monika Matura