Julia Marcell - "Proxy" (recenzja)
Cztery płyty Julia Marcell kazała nam czekać na album w pełni zaśpiewany po polsku. Stało się. W marcu bieżącego roku światło dzienne ujrzał longplay „Proxy”. Kto się przyzna do tego, że obawiał się, jak ta zmiana wpłynie na jakość krążka?
Kiedy usłyszałam pierwszy singiel z tego albumu „Andrew”, nie byłam pewna czego się spodziewać. W pełni można określić go jako spokojny, a nawet nieco sentymentalny. Lubię takie odsłony, ale niekoniecznie zawsze. Za to tekst był więcej niż obiecujący – bardzo aktualny, bo między innymi o portalach randkowych, dziwności istnienia i lękach, również tych związanych z wojną. Jednak wydany nieco później „Tarantino”, rozkochał mnie w sobie bez pamięci. Pomogła w tym nie tylko trawestacja, doskonale znanych piosenek takich jak „Dmuchawce, latawce, wiatr” i „Szklana pogoda”, ale i zgrabnie skrojony tekst i lekko brzmiąca warstwa muzyczna. Ktoś spyta o to, gdzie jest muzyka zaangażowana, oto Marcell, która kreśli obraz współczesnego świata „W telewizorach - przemoc, w galeriach handlowych - przemoc, z okładek kobiecych pism – przemoc”. Dodając do tego garść życiowych przemyśleń „Na co komu ta mądrość? Tylko się człowiek stresuje. Głupotę ci każdy wybaczy, brzydoty nie daruje.” A to nie wszystko, bo po urodzie, przemocy i świecie z Ikei, pora na seks i kapitalizm. Czynniki, które idealnie zdają się do siebie pasować, a jeśli dorzucimy do tego jeszcze tytuł piosenki, w której występują, czyli „Tesko”, uzyskamy minimalny obraz tego, jak zaprezentowane mogą być wymienione kwestie. Czymże byłby jednak współczesny świat bez wyszukiwarki google? I tak Marcell opisuje relacje przez pryzmat ilości wysłanych wiadomości, historię przeglądarki i w końcu wiedzę większą od wspomnianej wyszukiwarki. To nie wszystko, o miłości posłuchamy również za sprawą metafor związanych z państwem i polityką, czyli „Ministerstwo mojej głowy”. W spokojniejsze i wolniejsze klimaty przechodzimy za pomocą „Marka”. Znalazło się też miejsce na talent show we „Wstrzymuję czas”. Prawie na zamknięcie otrzymujemy "Tetris", które zapewne nieco więcej powie starszym słuchaczom.
„Proxy” wpada w ucho, zarówno muzycznie, jak i tekstowo. Z tej przyczyny ma szanse trafić do nowej rzeszy słuchaczy. Bardzo aktualna rzeczywistość internetowa skąpana jest tutaj w dźwiękach, które przywołują na myśl ubiegłe dekady. Syntezatory i elektronika towarzyszą nam w zasadzie przez cały album, do tego dorzućmy jeszcze uwodzący głos Julii Marcell i otrzymamy jeden z najlepszych albumów tego roku. Delikatnie kreślony przez artystkę obraz świata, nie jest pozbawiony dosadności. Wykorzystuje przy tym popkulturę, z której tworzy coś na kształt jej części, ale i swobodnej zabawy. "Proxy" to obowiązkowa pozycja dla każdego, kto wątpi w jakość polskiej muzyki.
2. Tesko
3. Więcej niż Google
4. Ministerstwo Mojej Głowy
5. Marek
7. Tetris
8. Andrew
Ocena: 6/6
Warto posłuchać: "Tarantino", "Wstrzymuję czas", "Ministestwo Mojej Głowy"