"British Rock Symphony" w teatrze Palladium (recenzja)
Wielka Brytania to kolebka muzyki rockowej. Mnóstwo spośród najlepszych zespołów i artystów tworzących w tym gatunku pochodzi właśnie z tego państwa, z którym pod tym względem mogą konkurować jedynie Stany Zjednoczone. W przedostatnią sobotę w warszawskim Teatrze Palladium mogliśmy w pigułce zapoznać się z twórczością brytyjskich muzyków. Nie tylko rockowych, bowiem Wielka Brytania to także ważny przedstawiciel światowej muzyki poważnej.
Całość widowiska rozpoczęła słynna suita „Muzyka na wodzie” Georga Friedricha Händla. Był on wprawdzie Niemcem, ale uważany jest za narodowego kompozytora Anglii. W trakcie sobotniego koncertu mogliśmy usłyszeć także dwie operowe arie autorstwa tego wybitnego twórcy epoki późnego baroku. Organizatorzy wyszli bowiem z założenia, że z pewnością jego twórczość była inspiracją dla artystów, których utwory zaprezentowano w dalszej części koncertu. Przyznają chyba Państwo, że to trochę naciągane tłumaczenie, biorąc pod uwagę, że te same arie – „Lascia Ch'io Pianga” i „Ombra Mai Fu”– wykonano także podczas koncertu „Freddie Mercury Rock-Operowo”, który w tym samym miejscu odbył się bezpośrednio przed opisywanym widowiskiem.
Oczywiście utwory zespołu Queen także znalazły się w repertuarze show. Zresztą Królowa to jedyny zespół, który miał na koncercie aż trzech reprezentantów: „Under Pressure” (nagrany wspólnie z Davidem Bowiem), „Who Wants to Live Forever” i kończący całość „The Show Must Go On”. Co ciekawe dwa pierwsze zostały wykonane w duetach. W pierwszym przypadku śpiewały wokalistki Karolina Leszko i Żaneta Lubera, w drugim zaś Tobiasz Staniszewski oraz odpowiedzialna za operowe partie podczas całego koncertu Aleksandra Opala – najlepsza aktorka tego widowiska, obdarzona czystym i rozsądnie prowadzonym głosem, świetnie wypadającym w każdym utworze. Nieprzypadkowo zacząłem od utworów Queen. Tak jak wspomniałem, godzinę wcześniej w Palladium zakończył się koncert „Freddie Mercury Rock-Operowo”, którego wspólne elementy z „British Rock Symphony” stanowiły nie tylko wspominane wyżej arie oraz utwory Queen. Na obu imprezach wystąpili bowiem ci sami wokaliści oraz ten sam zespół, a właściwie orkiestra kameralna Royal Chamber Orchestra złożona z absolwentów Akademii Muzycznej w Krakowie. Relacja z „Freddie Mercury Rock-Operowo” to temat na inny artykuł, teraz skupmy się na „British Rock Symphony”, która na tle swego poprzednika wypadła o wiele lepiej. Być może wpływ na to miał fakt, że wokaliści wyraźnie się „rozśpiewali” i nabrali pewności względem publiczności, która swoją drogą też była aktywniejsza i liczniejsza niż na wspomnianym wcześniej, co najwyżej przeciętnym koncercie.
Tobiasz Staniszewski „rozśpiewał” się aż za bardzo, bowiem podczas wspomnianego „Who Wants to Live Forever” niemal zupełnie stracił głos! Sytuację uratowała Opala, która zaśpiewała też partie kolegi, a w momentach, w których nie była pewna słów, improwizowała operowymi wokalizami. Do momentu „kontuzji” gardła bardzo poprawnie wypadał także Staniszewski, znany z programu „The Voice of Poland”. Jego niespodziewana przypadłość sprawiła, że wbrew planom jeden z utworów – „Roxanne” z repertuaru The Police został zagrany tylko w wersji instrumentalnej, zresztą już jako drugi utwór w takiej konwencji. Pierwszym był otwierający sekwencję rockowych kawałków „Kashmir” Led Zeppelin. Problemów z głosem nie miały na szczęście Leszko i Lubera. Zwłaszcza ta druga przeszła ogromną metamorfozę względem pierwszego wspomnianego koncertu! Podczas „British Rock Symphony” jej wokal stał się zadziornie rockowy, odpowiednio modulowany, a przede wszystkim artystka umiejętnie wykorzystywała go na różnych wysokościach. Znakomicie było to słychać choćby w innym utworze Led Zeppelin „Whole Lotta Love”, a przede wszystkim w kawałku „One Wayor Another” grupy Blondie.
Leszko dobrze prezentowała się zwłaszcza w łagodniejszych kawałkach. Jej głos jest trochę „czarny”, soulowy, ale także balladowy. Dlatego dobrym pomysłem było powierzenie jej np. „Skyfall” Adele czy „Valery”Amy Winehouse. Oprócz tego podczas koncertu usłyszeliśmy też m.in. „With or Without You” U2, „I’m Still Standing” Eltona Johna (energicznie zaśpiewane przez Staniszewskiego),„(I Can’t Get No) Satisfaction” The Rolling Stones, „Layla” Erica Claptona, czy też „Imagine” Johna Lennona. Wbrew zapowiedziom zabrakło zatem choćby jednego utworu The Beatles czy Pink Floyd. Pojawił się za to „How Deep Is Your Love”, czyli podobnie jak w wypadku „Skyfall” oraz zagranego jako pierwszy utwór wokalno-instrumentalny „Let Me Entertain You” Robbiego Williamsa, raczej wątpliwy przedstawiciel muzyki rockowej. Wszystkie utwory, poza wspomnianą przed chwilą piosenką Williamsa (w tle której puszczany był oryginalny teledysk), były ilustrowane wideoklipami, ale nie nakręconymi do nich, tylko prezentującymi różne rodzajowe scenki. Nie muszę chyba dodawać, że niektóre z nich widziałem już przedtem przy okazji „Freddie Mercury Rock-Operowo”. Ostatnim utworem był zresztą zaśpiewany przez wszystkich wokalistów „The Show Must Go On”, na okoliczność którego Staniszewski niespodziewanie odzyskał głos.
Na pochwałę zasłużył zespół. Aranżacje były zbliżone do oryginałów. Dodatkowego smaczku dodawały sekcje dęta (saksofon, puzon, waltornia i trąbka) oraz smyczkowa (dwoje skrzypiec, altówka i wiolonczela). Nadawały one utworom rozmach i orkiestrową oprawę. Dzięki temu niektóre fragmenty bardziej rozbudowano. Na wyróżnienie zasługuje także gitarzysta Grzegorz Wanatowicz, który kilkukrotnie uraczył nas swoimi solówkami. Zespół, uzupełniony jeszcze przez basistę, klawiszowca i perkusistę, był zgrany i prezentował się lepiej niż kilka godzin wcześniej. Niemniej drobne fałsze i potknięcia się zdarzały. Publiczność wykazała się aktywnością i kilkukrotnie dziękowała muzykom entuzjastycznymi okrzykami. Nie wiedzieć czemu w repertuarze zabrakło zapowiadanej wcześniej muzyki brytyjskiego Mozarta Henry’ego Purcella. Słowem, było dobrze. Ale nazwa projektu „British Rock Symphony” daje o wiele większe możliwości i jest pretekstem do pokazania bardziej spektakularnego widowiska.
Tekst: Michał Bigoraj
Zdjęcia pochodzą z koncertu projektu „British Rock Symphony” 17 czerwca 2015 r. podczas Life Festival w Oświęcimiu. Za udostępnienie dziękujemy Royal Music.