OneRepublic - "Oh My My " (recenzja)
Ze świecą szukać tego, kogo kilka lat temu ominęło szturmujące listy przebojów "Apologize" wykonane wraz z Timbalandem. Spotkanie dwóch muzycznych geniuszy musiało skończyć się hitem, jednak i bez pomocy z zewnątrz panowie od lat radzą sobie doskonale. Po trzech latach od ostatniego albumu Ryan Tedder wraz z kolegami wraca w nieco innej, muzycznej formie.
Recenzowane przeze mnie w 2014 roku "Native" uważałam, za płytę doskonałą. Album ten po brzegi wypełniony był hitami, które wpadały w ucho już po pierwszym przesłuchaniu i zmuszały do zapętlania ich bez końca. Nieco inaczej jest w przypadku czwartego albumu Amerykanów, co nie znaczy od razu, że gorzej. "Oh My My" otwiera delikatne i kojące "Let's Hurt Tonight", wszechobecnemu głosowi Teddera towarzyszy w zasadzie tylko gitara akustyczna. To piosenka, która nie odbiega od dotychczasowych dokonań spod szyldu OneRepublic. W spokojnych rejonach operuje również "Future Looks Good", podlewane dodatkowo dźwiękami klawiszy. Ten album jednak to nie tylko pięć minut dla gitary, ale i elektroniki, którą znajdziemy między innymi w utworze tytułowym, czy dość zaskakującej piosence "A.I." wykonanej razem z Peterem Gabrielem. Utwór podzielony został na dwie części i warto bliżej mu się przyjrzeć. Dobrze prezentuje się takżę "Dream" to właśnie mniej więcej od niego zaczyna się dziać coraz więcej i coraz ciekawiej. Uwodzi zwłaszcza linia basu i to co dzieje się muzycznie pomiędzy refrenem.
Niczym szczególnym nie wyróżnia się niestety singlowe "Kids" i nie jest to wyjątek, podobnie jest bowiem w przypadku "Choke", które broni się jednak chóralnymi zaśpiewami. Na całe szczęście, im dalej w album tym lepiej. "Better" unosi nas elektronicznymi dźwiękami, a "Born" mamy ochotę podkręcić głośniej. Na tym tle dość blado wypada "Fingertips". Sytuację ratuje dopiero "Lift Me Up", które jest chyba najbardziej przebojowym kawałkiem na tym albumie. Świetnie spisuje się również "NbHD" wykonane wspólnie z Santigold. Standardowa wersja płyty zawiera aż 16 utworów, z czego do końca albumu warto zwrócić uwagę przede wszystkim na singlowe "Wherever I Go" oraz "All These Things". Wersja deluxe kusi natomiast utrzymanym w klimatach country "The Less I Know".
"Oh My My" nie zaskakuje, jako całość album wydaje się dość przeciętny, choć znajdziemy na nim kilka perełek, które nie będą chciały zostawić nas w spokoju. Brawa należą się muzykom na pewno ze względu na różnorodność. Widać, że nadal chcą eksperymentować i nie zagubili po drodze patentów na stworzenie hitów. Jednocześnie zachodzi na tym albumie pewien paradoks, mimo pewnej różnorodności trudno ustrzec się niekiedy wrażenia zlania się w jedno, przez co w całości album wiele traci. Płyta warta jest jednak przesłuchania i wybrania swoich faworytów, do których następnie będziemy wracać.
Tracklsita:
1. Let’s Hurt Tonight
2. Future Looks Good
3. Oh My My - Feat. Cassius
4. Kids 5. Dream
6. Choke
7. A.I. - Feat. Peter Gabriel
8. Better
9. Born
10. Fingertips
11. Human
12. Lift Me Up
13. Nbhd - Feat. Santigold
14. Wherever I Go
15. All These Things
16. Heaven
Autor recenzji: Monika Matura
Ocena: 4/6
Warto posłuchać: "Lift Me Up", "Dream", "NbHD"