
RELACJA: Tarja Turunen we Wrocławiu
W naszym listopadowym wywiadzie Tarja przyznała, że nie może się doczekać koncertów w Polsce. 5 i 6 grudnia artystka wystąpiła kolejno w Warszawie oraz we Wrocławiu, aż trudno uwierzyć, że to już za nami. Bo na takie koncerty zawsze czeka się z utęsknieniem i chętnie się do nich.
Wysunę nieśmiałe przypuszczenie dotyczące tego, że Tarja Turunen ma słabość do naszego kraju, a polscy fani ją kochają. We Wrocławiu nie było co prawda, nie było tak, jak w Warszawie czerwonych baloników - serduszek, ale nie zabrakło dobrej energii płynącej ze strony zgromadzonej publiki. Ostatni raz fińska wokalistka gościła w naszym kraju na tegorocznym Przystanku Woodstock, tym bardziej cieszy, że postanowiła nas odwiedzić powtórnie podczas promocji albumu "The Shadow Self". Tarja pojawiła się na scenie zgodnie z rozpiską koncertową o 21:30 i już pierwsze dźwięki otwierającego ten wieczór "Demons in You" przyniosły mi ciarki na rękach i uświadomiły jak bardzo czekałam na ten koncert. Po wyśpiewaniu pierwszego, wcześniej wspomnianego utworu, wokalistka przywitała się z fanami - Dobry wieczór Polsko, wspaniale znowu tu być - powiedziała po polsku (!), na co zgromadzona publiczność zareagowała gromkimi owacjami, a później dodała już po angielsku, że bardzo dziękuje za tę możliwość i zachęciła do wspólnej zabawy. Warto dodać, że nie były to jedyne słowa po polsku, które padły tego wieczoru z ust wokalistki, na dodatek stanowiły część doskonale skonstruowanej wypowiedzi, a nie to, jak czasami bywa przypadkowo wykrzyczane słowa. Byłam zupełnie zaskoczona gdy podczas jednej z piosenek usłyszałam ze sceny - ręce w górę.
Podczas wrocławskiego koncertu zdecydowanie najsilniejszą reprezentacje w postaci ilości piosenek miał album "The Shadow Self" zabrzmiały między innymi doskonałe "No Bitter End", "Innocence" czy nastrojowe "The Living End" pełne piękna. Nie mogę też nie wspomnieć o "Supremacy" coverze Muse, który doskonale podkreślił potencjał głosu Tarji (on chyba nie ma żadnych granic!). Ostatecznie nie mogli jednak narzekać również fani wcześniejszych dokonań artystki, bo w czasie tego wieczoru zabrzmiało między innymi "500 Letters" i "Victim of Ritual" czy "Until My Last Breath". Miłą niespodzianką były także piosenki z repertuaru Nightwisha, zagrane w jednym secie "Tutankhamen", "Ever Dream", "The Riddler" oraz "Slaying The Dreamer" tutaj także Tarja nie żałowała sobie swoich klasycznych zaśpiewów. Nie samym rockiem jednak człowiek żyje, znalazł się więc i set akustyczny podczas którego Tarja wraz ze zespołem założyła na głowę czapki Mikołaja otrzymane od fanów.
Wrocławski koncert pokazał kilka rzeczy, po pierwsze, że Tarja ma niesamowite zdolności wokalne - żadna fałszywa nuta nie zabrzmiała w jej głosie podczas całego koncertu. Po drugie, że nadal ma rockową duszę, a jej kawałki śmiało mogą konkurować ciężarem z twórczością jej byłej kapeli. Po trzecie, że ma ogromny szacunek do fanów, po czwarte, że naprawdę kocha to co robi. Pomimo niebywałego talentu i pracy, jaką włożyła w rozwój swojego głosu wielokrotnie podczas tego koncertu, ale i w wywiadach zaznaczała, że to właśnie dzięki fanom ma możliwość robić to co kocha - to wy uczyniliście moje sny rzeczywistością, powiedziała we Wrocławiu.
Karierę Tarji śledzę od kilkunastu lat, "Oceanborn", "Century Child" czy przede wszystkim "Wishmaster", sprawiły, że zakochałam się w tym zespole i metalu w ogóle. Nieco dłużej zajęło mi przekonanie się do solowych dokonań wokalistki, jednak z albumu na album jestem coraz mocniej oczarowana. "The Shadow Self" jeszcze lepiej ukazuje jaką ścieżką chce podążać Tarja i że nie musi nic nikomu udowadniać, a mimo talentu i umiejętności zachowała pokorę w stosunku do fanów. Ten szacunek do fanów można było odczuć w trakcie trwania całego koncertu. Tarja dawała z siebie wszystko, była pełna energii i widać było, że show sprawia jej autentyczną radość. Właśnie za to kocha się koncerty - za energię, za brzmienie, za moc, siłę i nadzieję, które dają.Oto jeden z rodzajów prawdziwej sztuki.
Tekst: Monika Matura
Zdjęcie: Materiały prasowe promujące album