Virgin - "Choni" (recenzja)
Czy jesteście w stanie uwierzyć, że od wydania ostatniego albumu Virgin minęło 11 lat? Mnie przychodzi to z dużym trudem. Po takim czasie przerwy Virgin postanowiło o sobie przypomnieć czwartą w dorobku płytą, wydaną w listopadzie tego roku "Choni".
Na najnowszy album reaktywowanego Virgin składa się 6 nowych piosenek, dwa bonusy oraz 5 kompozycji, które fanom Dody i zespołu są doskonale znane z poprzednich albumów. Pytanie, które każdemu z nas może przyjść do głowy przed przystąpieniem do przesłuchiwania materiału, to czy na polskim rynku muzycznym jest jeszcze po tylu latach miejsce dla tej kapeli, a może co ważniejsze, czy reaktywacja jest obiecująca? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w dalszej części recenzji. Chociaż w chwili obecnej dla wielu osób Doda to wokalistka popowa, to kiedy w 2002 roku wydała wraz z zespołem debiutancki "Virgin" wcale tak nie było. Już wtedy miała spory potencjał wokalny, a swoimi dokonaniami grupa zyskała sobie nominację do Fryderyka. Prawdziwy wzrost popularności nastąpił jednak dopiero w okolicach "Bimbo". To co działo się później to między innymi szereg statuetek i nagród oraz potrójna platyna za "Ficca". Każdy z albumów łączył między innymi sprytny mariaż przystępnej dla ucha muzyki pop i gitar. Piszę o tym wszystkim nie bez przyczyny, a po to by przygotować grunt dla "Choni". Nowy album stanowi bowiem doskonałą kontynuację poprzedzającego go materiału, aż trudno uwierzyć, że tak wiele lat dzieli go od poprzedniczek.
"Choni" to w dalszym ciągu mieszanka muzyki popularnej i rocka ze zgrabnymi tekstami. Najmocniej do brzmień z przeszłości nawiązuje "Sens" i "Padłeś? Poleż", to drugie bodaj najcięższe w najnowszym repertuarze. Virgin to jednak od zawsze nie tylko ta mocniejsza rockowa strona, ale i ballady, nie zabrakło więc spokojnego "Kopiuj - Wklej". A jeśli szukamy okazji do zasłuchania się w wokalu Dody, to taką szansę da nam "Miłość na etat" z gitarą akustyczną w tle. "Niebezpieczna kobieta" to chyba pierwsza tak elektroniczna piosenka w repertuarze zespołu, brzmi troszkę jak siostra "Bad Girls" Dody. Jednak i tutaj gitara daje o sobie znać, zwłaszcza w refrenie i pod koniec utworu. Nie drażni nawet wyśpiewane przez Dodę - lalala. Zwieńczenie pierwszej części albumu stanowi w pełni rockowy "Anyżk", który świetnie ukazuje drugą, bardziej zadziorną stronę zespołu.
Za teksty i częściowo za muzykę odpowiada Doda, która w pełni rozlicza się ze swoim ubiegłym związkiem i byłym partnerem. Nie zabrakło jednak i nadziei na przyszłość. Jest więc miłość, związki i rozstanie. Wbrew krytykom, którzy zarzucają wokalistce częstochowskie rymy, teksty brzmią naprawdę nieźle i wpadają w ucho. Głos Dody brzmi natomiast monumentalnie, jak nigdy wcześniej. Dla wielu zabieg umieszczenia utworów z poprzedni albumów to zwyczajne wyłudzanie pieniędzy. Jest jednak jeden duży plus tego rozwiązania. Piosenki nie zostały powtórnie nagrane, więc możemy usłyszeć, jak przez te lata zmienił się głos Dody i w jaką siłę obrósł. "Choni" to w pełni udany powrót - pełen mocy, ale i udanych powrotów do przeszłości. Jedyny mankament może stanowić ilość nowego materiału, jeśli to rzeczywiście rodzaj wybadania gruntu, to ja proszę o jak najszybsze dostarczenie pełnoprawnego albumu!
Trakclista:
1. Niebezpieczna kobieta
2. Sens
3. Padłeś? Poleż
4. Kopiuj – Wklej
5. Miłość na etat
6. Anyż
7. Dżaga
8. 2 Bajki
9. Znak pokoju
10.Mam tylko Ciebie
11. Szansa
Bonus:
12. Niebezpieczna kobieta (Remix by Forest)
13. Hard Heart
Recenzowała: Monika Matura
Ocena: 5/6
Warto posłuchać: "Padłeś? Poleż", "Miłość na etat", "Sens"