Andrzej Chłopecki "Dziennik ucha. Słuchane na ostro." (recenzja)
Głuchy geniusz krytyk muzyczny nie istnieje. Jak i sam geniusz-krytyk muzyczny. "Dziennik Ucha. Słuchane na ostro" Andrzeja Chłopeckiego.
Ucho jest bezbronne, a człowiek współczesny i technologie mu dostępne produkują więcej hałasu niż kiedykolwiek. Jak zatem odróżniać hałas dobry od złego i muzykę dobrą od złej? Wielu wskazówek może udzielić kolejny z trzech zbiorów autorskich tekstów Andrzeja Chłopeckiego zatytułowany "Dziennik Ucha. Słuchane na Ostro".
Wieloletni prezenter muzyczny Polskiego Radia, wybitny krytyk muzyczny pokazał swoje pazurki po raz kolejny. W drugiej części i przeze mnie czytanej trylogii Andrzeja Chłopeckiego napotykamy tak wiele tematów, że aż trudno powiedzieć czego w tej książce NIE ma i nad czym NIE dywaguje słynny muzykolog oraz jeden z najlepszych pedagogów i redaktorów muzycznych z okresu XX i początku XXI wieku. To także mistrz słowa, który mógł w pełni ukazywać swój talent właśnie w Res Publice Nova i Gazecie Wyborczej, choć pisał też dla wielu innych redakcji (np. "Tygodnik Powszechny", "Ruch Muzyczny", "Odra", "MusikTexte"). Fani festiwalu Warszawska Jesień nie mogli i nie mogą nie znać tego nazwiska.
Dwie części autorskie składają się na teksty pisane przez Chłopeckiego dla Res Publica Nowa ("Dziennik Ucha", lata 1993-1998) oraz dla Gazety Wyborczej ("Pisane na ostro", 2001-2011). Obecne są w nich liczne nawiązania do powszechnie szanowanych kompozytorów (których w latach 1965-1994 miało być granych aż około 650, na całym świecie), a wymieniając nielicznych, są nimi: Iannis Xenakism, Anton Bruckner, Hein Hollinger, Alvin Lucher, John Cage, Kronos Quartet, Anton Webern, Pierre Boulez, Theodor Adorno, Helmut Lachenmann, Jan Garbarek, Dymitr Szostakowicz, Max Reger, Paul Hindemith, Charles Ives, Alban Berg, Isang Yun, Toru Takemits, Claude Debussy, Henry Purcell, George Crumb i (tak!) wielu innych. Precyzyjnie nurkuje w meandry ich twórczości, przyglądając się im swym czujnym, badawczym okiem. W antologii nie mogło także zabraknąć polskich nazwisk, takich jak wielokrotnie wywoływani: Frederyk Chopin, Henryk Górecki, Wojciech Kilar, Witold Lutosławski i Karol Szymanowski.
Trudno mi przecież pogodzić się z myślą, że oto świat wartości elitarnych dla wybradnych gustów wytrawnych koneserów usunęła tak po prostu, bez znieczulenia, niewidzialna ręka rynku i nie będzie już można kupić ozdób choinkowych w sierpniową niedzielę w Teksasie.
Co jest jednak najcenniejsze w zbiorze felietonów Andrzej Chłopeckiego, to analiza zjawisk zachodzących w polskim, ale nie tylko, świecie muzyki, festiwali i krytyki muzycznej. Autor obala mity oraz rozprawia się z tezami znanych i poważanych osobistości (choćby Ortegi y Gasset i jego tezą o dehumanizacji sztuki), ale także ze zjawiskami zachodzącymi w czasach, w których przyszło mu żyć (np. teza o przejściu realizmu socjalistycznego w realizm sakralny czy zanikiem krytyki muzycznej w czasach PRL, jak i komercją czasów post-PR-lowskich, której towarzyszyły monumentalne przeobrażenia, jak choćby Warszawskiej Jesieni Jazzowej (miała się stać "rejwachem ludzi sytych sukcesu i sukcesu żądnych"). Czasami autor wyraża się anonimowo, lecz pod koniec z rozmachem odkrywa przed czytelnikiem nazwy instytucji oraz imiona i nazwiska osób, na których drażliwe tematy zdarzyło mu się utworzyć tekst. Innym razem czytamy felieton, który został znaleziony w jednym z folderów komputerowych autora, jednak nigdy nie było mu dane być opublikowanym w Res Publica Nowa. Zdarza się także, że jego opinie na temat jednej materii bywają wewnętrznie sprzeczne, jednak można to usprawiedliwić kompleksowością zjawisk i procesów, jakie zachodziły i zachodzą w świecie muzyki poważnej i rozrywkowej oraz upadkiem autorytetów i znaczenia takich jak ten Państwowego Wydawnictwa Muzycznego, Związku Kompozytorów Polskich czy też instytucji radia. Wszak rzeczywistość nigdy nie jest wyłącznie czarno-biała. Radio (np. Polskie Radio, BBC3 i niektóre niemieckie stacje) również bywają "na celowniku" autora.
Andrzej Chłopecki odwołuje się też do innych felietonów (na przykład Piotra Gruszczyńskiego) i tekstów klturowo-filozoficznych ("Ponowoczesność jako źródło cierpień" Zygmunta Baumana") i polemizuje z nimi. Zaznacza jednak, że są one wiernym głosem zmian w czasach przeszłych i teraźniejszych, jak również i przyszłych (dywagacje na temat Nowej Muzyki 2020 roku). Przypomina czytelnikowi o ogólnym powiązaniu ze sobą muzyki jej kompozytorów i wzajemnym oddziaływaniu nurtów na siebie, a także o wpływach polskiej muzyki w krajach tych bliższych, ale też tych położonych w znacznej od Polski odległości. Znajdziemy tu również obserwacje dotyczące związków słuchacza i kompozytora. Nie mogło też zabraknąć wzmianki o instrumentach, gdyż to właśnie one rezonują pustkę, z której wyłania się muzyka, o dźwiękach naturalnych i kultrze dźwięku - i tu jednak autor nie wzbrania się przed krytyką zjawisk, jakie zachodzą w materii ich wykorzystania i eksplorowania.
Zawsze tak bywało, że jakaś muzyka jako kategoria (w tym przypadku i Niemcy i Anglicy piszą przymiotnik "nowa" z dużej litery) powstała w tym wieku. Powstała w następstwie pojawienia się muzyki rozrywkowej jako kategorii - a nie istnienia, jak to było zazwyczaj - muzyki, która dostarcza rozrywki nieco więcej niż muzyka inna. Narodziny tych kategorii są wynikiem powstawania tego, co dziś zwiemy kulturą masową. Twórcy nowej muzyki pragnęli ochronić swą sztukę sprzed sprostytowaniem się w komercji, hermetyzmem dźwiękowego języka chroniąc ją przed tłumem dla elit. Że skutki bywały różne, to rzecz inna.
W antologii felietonów" Dziennik ucha. Słuchane na ostro" pojawiają się także wątki o muzyce i jej związkach z populizmem: postać Waldemara Pawlaka, który porównuje disco-polo do... Chopina oraz osoba Aleksandra Kwaśniewskiego , który przemawiał to publiczności koncertu disco-polo jako tej będącej przyszłością narodu polskiego. Autor nie obawia się wyrażać się w wielu miejscach o negatywnych konsekwencjach tychże związków, jak i o innych intrygujących korelacjach, na przykład tym muzyki do sportu, tych niebezpiecznych, czyli Polaków z muzyką i gloryfikacji cierpienia w tejże, ale także o pewnych festiwalowych powiązaniach Warszawy i Krakowa. Język, jakim posługuje się Andrzej Chłopicki, jest swobodny, humorystyczny, poniża pozorną wielkość i wynosi na piedestały tych, co w mniejszości, zapomniani, lecz przez autora odkurzeni z kurzu upływającego czasu. Andrzej Chłopicki wierzy jednak do końca w zdolność sztuki do samoregeneracji.
Tak się złożyło, że demokracja=rynek=przedsiębiorczość=komercja=spółka. Demokracja więc to spółka, bez względu na odpowiedzialność.
Lektura z pewnością nie dla tych obojętnych. Wymagająca, rzetelna, czasem melancholijna, a czasem ostra jak brzytwa i pełna satyry. Nie pozbawiona wad, ale, strona za stroną, zmuszająca do myślenia i rewidowania poglądów, do których osądy mamy czasami przeczucie, jednak nie moglibyśmy ich obrać lepiej we słowa, aniżeli zrobił to Andrzej Chłopecki. Lektura bogata w wiedzę na temat osób, instytucji i wydarzeń muzycznych, które każdy szanujący się koneser wszelakich brzmień znać powinien. Pozostając w duchu felietonów Dziennik Ucha Chłopeckiego, warto by była kontynuowana.... I będzie!
O AUTORZE
Andrzej Chłopecki (1950–2012) – muzykolog, znawca muzyki współczesnej i jej żarliwy egzegeta, pierwszoplanowa postać krytyki muzycznej ostatnich dekad. Jako wieloletni redaktor Polskiego Radia, dyrektor artystyczny festiwali Aksamitna Kurtyna i Musica Polonica Nova oraz członek komisji programowej Warszawskiej Jesieni, „komponował komponowanie kompozytorów” poprzez zamówienia i inspiracje, współtworząc historię muzyki polskiej ostatnich dekad. Był nie tylko autorem fascynujących audycji o muzyce XX i XXI wieku w Programie 2 Polskiego Radia, kształtował także działalność Radia jako instytucji kultury. Autor setek tekstów (m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Ruchu Muzycznym”, „Odrze”, „MusikTexte”), który w swych przenikliwych sądach i bezkompromisowych diagnozach stanowił wzór odwagi i niepowtarzalnego stylu. W niniejszym zbiorze, w charakterystyczny dla siebie sposób – celnymi spostrzeżeniami doprawionymi nutą ironii – rozprawia się z zabobonami, które wkradły się do świata muzyki nowej.
Autor recenzji: Aneta Błachewicz
Wydawca: PWM/Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Wersja językowa wydania: pol.
Liczba stron: 560
Format: B5 stoj. (175 x 245 mm)