
RELACJA: Ich Troje w Krakowie
Nazwa Ich Troje młodszym słuchaczom dzisiaj może mówić niewiele, innym przypomina nastoletnie czasy. Do tych drugi z całą pewnością należę ja. Krakowski koncert, który odbył się 4 lutego w Klubie Kwadrat stał się więc dla mnie punktem obowiązkowym w koncertowym repertuarze lutego.
Sobotni koncert rozpoczęło "Pokaż swoją twarz", podczas którego Michał Wiśniewski wystąpił w masce rodem z karnawału weneckiego. Po tak gorącym otwarciu usłyszeliśmy równie ogniste "Mam już dość", a po nim na scenie pojawił się Jacek Łągwa wykonujący piosenkę "Lecz to nie to". Tego wieczoru mieliśmy usłyszeć jednak nie tylko solowe wokale, ale i piosenki wykonane wspólnie. Pierwszą z nich było "Prawo", które Michał Wiśniewski zapowiedział słowami o przeniesieniu się do 1996 roku i zaznaczeniem, że utwór oparty jest o tekst autorstwa Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej "Prawo nieurodzonych". Właśnie przy tej piosence zaprosił na scenę Izabellę Rzeszowską, która towarzyszyła zespołowi tego wieczoru w roli wokalistki.
Koncert okazał się być kompilacją największych hitów zespołu, taki jak "Babski świat" (poprzedzone puszczeniem butelki wódki w widownię), "Zawsze z Tobą chciałbym być" czy "Powiedz". Ale też i nowości spod znaku "Papierosy, Wóda, Sex" czy "Szmal na bal" pochodzących z najnowszego albumu Michała - "Nierdzewny". Biorąc pod uwagę energię bijącą ze sceny, aż trudno uwierzyć, że występ był częścią trasy pod szyldem 20-lecia zespołu. Choć lata minęły do tej pory Michał Wiśniewski budzie wśród swoich fanek emocje równe tym, które zaobserwowałam podczas niedawnego koncertu Enrique Iglesiasa w Polsce.
Wokalista chętnie zabierał również głos pomiędzy piosenkami. Między innymi dziękując za zaproszenie do Krakowa. Wspomniał też, że dopiero niedawno dotarł na krakowski Kazimierz. Z zaserwowanych nam wypowiedzi mogliśmy również dowiedzieć się nieco na temat samych piosenek zespołu, które w dużej mierze dotyczą miłości w różnej jej odcieniach, tej szczęśliwej jak - "Tobą oddychać chce", którą Michał nazwał bodaj najpiękniejszą napisaną przez niego piosenką, czy z kolekcji piosenek śpiewanych przez mężczyznę w chwilach rozczarowania - i taką piosenką było "Pocałuj mnie". Chociaż Wiśniewski śmiał się, że fałszuje, to tak naprawdę tego wieczoru jego głos spisywał się bardzo dobrze. Pełen był mocy i zadziorności. W niczym nie ustępowali mu również Jacek Łągwa czy Izabella Rzeszowska, którą ciekawie byłoby zobaczyć również w nieco innym repertuarze.
Ktokolwiek oczekiwał od sobotniego koncertu powrotu do dzieciństwa, ten powinien czuć się w pełni zadowolony.
Tekst: Monika Matura
Zdjęcia: Paweł Świrek