
RELACJA: Byliśmy na koncercie Huntera w klubie Kwadrat!
18 marca w ramach promocji najnowszego albumu "NieWolnOść" Hunter zagrał koncert w krakowskim Klubie Kwadrat.
Przed gwiazdą wieczoru zaprezentowały się dwa zespoły - Killsorrow oraz SiQ. W listopadzie ubiegłego roku pierwszy z nich wydał debiutancki album „Little Something For You To Choke”, to właśnie utwory z tego krążka mogliśmy usłyszeć w czasie sobotniego koncertu. Krakowska kapela grająca melodyjny metal świetnie wywiązała się z zadania rozgrzania zgromadzonej publiczności.
Następnie na scenie pojawiła się grupa SiQ, prezentująca zdecydowanie inny typ grania niż wcześniejsza kapela. Zespół tworzy po polsku i gra zupełnie jakby pochodzili z lat 80- tych ubiegłego stulecia. Napisałam, że to grupa, choć tak naprawdę mogłabym określić ich mianem supergrupy. W roli wokalistki i basistki jednocześnie wystąpiła Ania Brachaczek znana między innymi z kooperacji z Acid Drinkers czy współpracy z Pogodno i BiFF. Na perkusji zasiada z kolei Maciej "Ślimak" Starosta, perkusista Acid Drinkers. Muzycy zaprezentowali autorskie piosenki pochodzące z ich ubiegłorocznego albumu, nie zabrakło także miejca dla coveru grupy Maanam "Szare miraże".
Nieco przed 21:00 na scenie pojawiła się grupa Hunter. Zespół witany był gromkimi okrzykami i oklaskami. Zgodnie z nazwą trasy pod którą koncertuje obecnie Hunter promując nowy album, tego wieczoru mogliśmy się spodziewać na setliście silnej reprezentacji z najnowszego krążka, tak też było. Usłyszeliśmy między innymi takie utwory jak: NieWinny", "NieWesołowski", "Grabasz" czy "Riposta DrugoKlasisty". "Ostatnio trochę wątpiłem w was, ale nie miałem racji" - powiedział Drak widząc bawiącą się publiczność i znowu nazywając ją wielokrotnie pieszczotliwie Smokami. W pewnym momencie zespół zaproponował "Karaluch Pogo" czyli lżenie na plecach i wywijanie kończynami. Niestety pomysł ten na krakowskiej ziemi nie bardzo wypalił. Co Drak podsumował słowami - "Polska - Japonia 0:1 przykro mi moi drodzy". Całość koncertu to w zasadzie półtorej godziny grania. Oprócz piosenek z najnowszego albumu rozbrzmiały też dokonania z płyt poprzednich, pośród nich znalazły się "Imperium Uboju", "Trumian Show" "OsieM" czy "Dwie Siekiery".
Sobotni koncert to taki standard w wykonaniu Huntera - doskonała zabawa dla publiczności, skaczącej, tańczącej, pogującej i tworzącej ścianki. Na scenie natomiast maksimum zaangażowania, zabawne miny Jelonka, białe kitle na "Imperium Uboju" oraz Letki w przebraniu żołnierza z atrapą pistoletu. Może i wszystko to już znamy, ale cieszy jak za pierwszym razem. Był to prawdopodobnie mój piąty koncert tego zespołu i spełnił on moje oczekiwania w pełni, dając okazję do dobrej zabawy i pierwszego odsłuchania na żywo nowego albumu, który na żywo podobał mi się nawet bardziej niż na płycie.
Tekst: Monika Matura
Zdjęcia: Paweł Świrek