
RECENZJA: Nelly Furtado - "The Ride"
Ze swiecą szukać osoby, która nie zetknęłaby się z twórczością Nelly Furtado. Jeśli nie przy okazji "I'm Like a Bird" w 2000 roku to najpewniej podczas obcowania z jednym z hitów z płyty "Loose" z 2006 roku. Na nowy krążek przyszło czekać nam 5 lat i sądzę, że mało kto mógł przypuszczać w jakim kierunku pójdzie kanadyjska wokalistka.
Jeśli u początków kariery mogliśmy wiązać Nelly z popem i folkiem, który następnie przeszedł w dance oraz R&B to na najnowszym albumie otrzymujemy pop z domieszką elektroniki, którą nazwać możemy śmiało alternatywną. Już otwierające album "Cold Hard Truth" wskazuje na spore zmiany w warstwie muzycznej. Mamy tu do czynienia z elektroniką, ale pełną syntezatorów, nieczystości i nawiązań do lat 80-tych. Niewiele w niej przebojowości znanej z "Loose" czy lekkości "Whoa, Nelly!". Nie inaczej rzecz ma się również w przypadku "Flatline" z basem pobrzmiewającym w tle. Utwór wpada w ucho choć jego ciężar sprawia, że nie każdemu przypadnie do gustu. Od elektronicznych meandrów da nam odpocząć spokojne "Carnival Games", nie na długo jednak, bo oto z radosną odsieczą przybywa "Live". Jest to jeden z najbardziej przystępnych kawałków na tym albumie.
W ciekawe rejestry zabiera nas "Paris Sun", zdecydowanie leniwe i pełne załamującej się elektroniki. Takich eksperymentów nie powstydziłaby się sama Bjork. Jeśli ktoś poczuł się przytłoczony to z radością powita lekkie "Stick and Stones". Do reprezentantów spokojnej elektroniki zalicza się również "Magic". Z kolei "Pipe Dreams" to trochę taki kawałek, który mógłby znaleźć się w dorobku Ace of Base. Do tańca porwać może nas też nietuzinkowe "Palaces". Niezobowiązujące jest "Tap Dancing". Całkiem ciekawe natomiast "Right Road". Piękne zakończenie stanowi "Phoenix".
"The Ride" nie jest albumem przebojowym, brak mu grzecznych rytmów, wpadających w ucho. A jednak ma w sobie rytmy, które mogą na dłużej zapaść nam w ucho. Przemówią jednak do słuchaczy, którzy poszukują eksperymentów i nietuzinkowych rozwiązań, nie zaś miłośników lekkiego popu, który pozwoli potańczyć na parkiecie. Nelly Furtado nagrała najbardziej eksperymentalny album w swojej karierze. Nie przesuwa on może granic popu, ale z całą pewnością jej muzyczne tak. Nie przysporzy jej to zapewne popularności na listach przebojów, za to istnieje spore prawdopodobieństwo, że spotkamy ten album w zestawieniu najlepszych wydawnictw muzycznych 2017 roku.
Tracklista:
- Cold Hard Truth
- Flatline
- Carnival Games
- Live
- Paris Sun
- Sticks and Stones
- Magic
- Pipe Dreams
- Palaces
- Tap Dancing
- Right Road
- Phoenix
Autor recenzji: Monika Matura
Ocena: 4.5/6
Warto posłuchać: "Cold Hard Truth", "Live", "Paris Sun"