
The Vamps - "Night & Day - Night Edition" (recenzja)
Nie jestem w stanie przypomnieć sobie w jaki sposób poznałam The Vamps, ale zyskali sobie moje serce prostymi piosenkami, które wpadają w ucho i mają radosne brzmienie. Tak przynajmniej było w przypadku dwóch pierwszych albumów Brytyjczyków, czy ich najnowsze dzieło ma szansę po raz kolejny podbić serca słuchaczy?
Dwa pierwsze albumy tej grupy stanowiły udane połączenie przyjemnego pop rocka, ze śladową dawką elektroniki. W efekcie otrzymywaliśmy wpadające w ucho piosenki, do których chętnie wracałam, gdy szukałam czegoś niezobowiązującego. Nowy album udowodnił już singlami, że tym razem możemy spodziewać się po chłopakach większej ilości elektroniki i że będzie to wiązało się ze zmianą stylu. Dotyczy to jednak nie tylko utworów singlowych. "All Night" to kompozycja, która śmiało odnajdzie swoje miejsce na dyskotekowych parkietach. Podobnie rzecz ma się z nieco spokojniejszym "Middle of the Night". Przebojowością przyciąga też "Hands". Warto dodać, że każdy z tych utworów wykonany został w kooperacji między innymi z DJ-ami. "Same to You" co prawda nie przynosi żadnego gościa, ale i tak jest mocno elektroniczne.
Jeśli ktoś tęskni za chłopakami z poprzednich albumów, to ukojenie przyniesie mu dopiero balladowe "Paper Hearts", choć i tu obecne są dźwięki syntezatorów. Nie na długo jednak zejdziemy z parkietu, bo oto tuż za rogiem czai się "Shades On", które przypomina dokonania Justina Timberlake'a. W nieco innym klimacie utrzymane jest "It's A Lie", zagrane na gitarę akustyczną, wciąż jednak pełne wakacyjnej energii. Najspokojniejsze w tym zestawieniu jest "Stay", w którym ponownie odzywają się echa poprzednich albumów. Im bliżej końca, tym mocniej podoba mi się ten album. W "My Place" muzycy już zupełnie odzyskują formę, której mi tu brakowało. Album wieńczy zadziorne "Sad Song".
Jestem wielkim fanem dwóch poprzednich albumów i jako taki fan, czuję się nieco zawiedziona stroną, w którą poszedł zespół na tym albumie. Choć nie sposób odmówić The Vamps prawa do eksperymentów, a nawet jest to na swój sposób godne pochwały. Co prawda, stawiając na elektronikę odbili zarzut dotyczący zjadania własnego ogona jednak niekoniecznie wyszło im to na zdrowie. Do tego albumu można się pobawić, problem zaczyna się jednak w momencie, w którym chcielibyśmy na dłużej pozostać przy którejś z piosenek, większość z nich nie zapada w pamięć.W ten sposób otrzymujemy utwory nadające się do jednorazowego przesłuchania. Wyjątek stanowią takie utwory, jak "Paper Hearts", czy trzy ostatnie piosenki z albumu. Pocieszam się myślą, że nowy album to tylko przedsmak tego, co muzycy chcą nam zaprezentować jeszcze w tym roku. Na grudzień zaplanowano bowiem premierę drugiej części wydawnictwa. Ta z dopiskiem "Day" ma być spokojniejsza i bardziej akustyczna w przeciwieństwie, do zabawowej "Night".
Tracklista:
1. Middle of The Night
2. All Night
3. Hands
4. Same To You
5. Paper Hearts
6. Shades On
7. It’s A Lie
8. Stay
9. My Place
10. Sad Song
Autor recenzji: Monika Matura
Ocena: 3,5/6
Warto posłuchać: "Stay", "My Place", "Sad Song"