
The Rasmus w Krakowie (relacja)
14 listopada w krakowskim Klubie Kwadrat wystąpiła grupa The Rasmus. Formacja promowała niedawno wydany krążek "Dark Matters". W ramach supportu zagrały: KLOGR i The Weyers.
Finowie gościli w naszym kraju już wielokrotnie. Ostatni raz Kraków odwiedzili 11 listopada 2012 roku, o tym fakcie wspomniał również w trakcie koncertu wokalista. Choć muzycy promowali wydany w październiku album, proporcja starych piosenek do nowych była zdecydowanie bardziej przechylona na korzyść tych pierwszych. Koncert otwarło "F-F-F-Falling" z albumu "Into", czwartej płyty zespołu. Z tego samego wydawnictwa pochodzi zagrane nieco później "Chill". Panowie z The Rasmus wiedzą, jak dobrze podgrzać atmosferę i takim sposobem zaserwowali nam kolejno - "Guilty", "No Fear" i "Time To Burn" - doskonale znane każdemu zagorzałemu fanowi tej kapeli. W końcu przyszła pora na pierwszą tego wieczoru odsłonę nowej płyty w postaci "Empire". W koncertowym wydaniu ten kawałek dostał prawdziwego, rockowego pazura. Była to doskonała okazja, by zobaczyć, jak publiczność bawi się przy elektronicznej wersji The Rasmus, a sądząc po jej zachowaniu, bawiła się naprawdę wyśmienicie.
Nowa płyta nie na długo jednak zagościła na scenie, bo oto pojawiły się kawałki "First Day of My Life" czyli jeden z największych przebojów Finów czy "Living in The Word Wihtout You" i "Justify z płyty "Black Roses". Fani nowego wydawnictwa nie byli tego wieczoru przesadnie rozpieszczani, ale pojawiło się jeszcze "Nothing", "Paradise" czy "Silver Night". Im dalej w koncert tym głos Lauriego nabierał mocy, wokalista przez cały koncert tryskał też energią i humorem. Zróżnicowana setlista pozwoliła nam usłyszeć na żywo zarówno stare, doskonale znane kawałki zespołu, jak i świeżynki. Publiczności oddać trzeba jednak, że zarówno jedne, jak i drugie śpiewała z równym zapałem, bawiąc się doskonale. Choć pełnię energii pozwalały poczuć największe przeboje formacji. Kapela co jakiś czas robiła też krókie przerwy w graniu w celu nawiązania kontaktu z publicznością. Dzielili się wtedy z fanami swoimi uwagami dotyczącymi Polski czy żartami.
Doskonale pamiętam jeszcze koncert sprzed pięciu lat,w mojej głowie został obraz jednego z najlepszych wydarzeń tamtego roku. Tegoroczny występ Finów w niczym nie ustępował tamtemu wspomnieniu. Co prawda z ciekawością usłyszałabym, jak brzmi na żywo pozostała część materiału zawartego na nowym albumie, ale bardzo możliwe, że zespół próbował zadowolić fanów starych kawałków, przez co wyszło coś na kształt the best of - też nieźle., mam nadzieję, że panowie szybko do nas wrócą.
Autor: Monika Matura