
Kelly Clarkson - "Meaning of Life" (recenzja)
Aż trudno uwierzyć, że minęło trzynaście lat od wydania drugiego album Kelly Clarkson, zwyciężczyni pierwszej edycji amerykańskiego Idola. To właśnie z tego krążka pochodzą takie hity jak "Breakaway", "Since U Been Gone" czy "Behind These Hazel Eyes", które przez wiele tygodni okupowały listy przebojów. Równie trudno może być niektórym uwierzyć w to, że pod przykrywką zadowolonej dziewczyny kryła się osoba, która miała problemy z odżywianiem i swoją samooceną. Wszystko to ponoć za sprawą nacisków ze strony wytwórni, którą Kelly szczęśliwie opuściła jakiś czas temu. Nowy album to efekt jej uwolnionej weny twórczej.
Płytę otwiera intro "A Minute (Intro)", Kelly bierze wdech i śpiewa nam o tym, czego możemy spodziewać się po nowym materiale. Już w tym krótkim wstępie słychać naleciałości takich gatunków jak soul czy r'n'b. Następnie jak śliwka w kompot wpadamy w "Love So Soft" w którym Kelly, niczym rasowa diva prezentuje wszelkie ze swoich wokalnych zalet. Energia "Heat" śmiało mogłaby konkurować z tą ze "Stronger", ten utwór to prawdziwa petarda. Tytułowy utwór to ballada, której jednak nie brakuje pewnej dawki pazura. Jeszcze wolniejsze tempo ma "Move You" pachnące soulem i z dodatkiem chórków. A kiedy przyjdzie do "Whole Lotta Woman” możemy pomylić wokalistkę z którąś z czarnoskórych piosenkarek. Takiego kobiecego hymnu nie powstydziłaby się sama Beyonce. Najbardziej zbliżone do jej dawnych dokonań jest chyba "Medicine". Rozbuja nas również "Cruel". Nieco mocy przed końcem albumu doda nam jeszcze w "Didn't", a do tańca zaprosi romantyczne "Slow Dance".
Cały album to 14 piosenek, przy takiej ilości materiału nietrudno o znudzenie lub nierówności, a jednak Kelly udało się uniknąć obu pułapek. Otrzymujemy płytę, do której chce się wracać, bo jest różnorodna i doskonale wyprodukowana. Kelly zaryzykowała i wydała album znacznie różniący się od tego, co tworzyła do tej pory. Jednocześnie nie zatraciła swojej radiowej przebojowości, efekt jest więcej niż doskonały. Duża w tym zasługa również pobrzmiewających na niej rytmów, które nie pozwalają się nudzić. Kelly odpowiednio dawkuje nam tempo. Ten album cieszy tym mocniej po średnim "Piece by Piece", tworząc doskonały powrót pełen zaskoczeń.
Tracklista: