24 lipca 2019 21:48
Krzysztof Magura

Relacja z festiwalu Colours of Ostrava

[img:1]
Najbardziej kolorowy festiwal w Europie w tym roku odbył się bez zmian w zagłębiu przemysłowym Dolne Vitkovice. Mnóstwo hut, hal, maszyn, żelaza, kominów po raz kolejny zostało ozdobionych światłami i neonami co daje najlepszy efekt po zmroku, a z towarzyszeniem najlepszej muzyki sprawia, że całe miejsce zamienia się w magiczną krainę różności.

Ta wielorodność wyraża się nie tylko w line-upie, ale także w atrakcjach, gastronomii, ludziach i inicjatywach. Colours to dużo więcej niż koncerty na żywo, poza około 9 scenami stricte muzycznymi, uczestnicy mają do wyboru wiele NGOsów, projekcji filmowych, paneli, dyskusji, sportu, tańca, zabaw dla dzieci itp. Nawet cztery festiwalowe dni mogą nie wystarczyć na eksploracje tej przemysłowej krainy. Czesi bez wątpienia znają się na organizowaniu imprez, Colours to wielkie przedsięwzięcie które odbywa się już od 2002 roku, przybierając na potędze, pomysłach i oczywiście uczestnikach. W tym roku pole namiotowe przy Zamku Śląskoostrawskim zostało wyprzedane, mimo że jest to już druga lokalizacja po zatłumionym polu po drugiej stronie ulicy od festiwalu. Na festiwal warto przyjechać dzień wcześniej, ponieważ w dniu rozpoczęcia, żeby dostać się na pole, czeka się w ogromnej kolejce do rejestracji i często uniemożliwia to dotarcie na pierwsze, a nawet popołudniowe koncerty. 

 
Muzycznie festiwal otworzyła po godzinie 16 formacja Jungle by Night, mieszanka afrobeatu, funku i jazzu z Amsterdamu z szerokim składem ruszyła wielką koncertową maszynę trwającą do północy. Po drodze można było posłuchać duetu ulicznych gitarzystów akustycznych Opal Ocean, których widowiskowe popisy tłumaczą dlaczego zaszli tak daleko. Bardzo rozwinięci technicznie i dobrze zgrani Australijczycy przyzdobili wieczór o odrobinę flamenco, nie wadząc jednak o covery takie jak Chop Suey zespołu System of a Down. Sceną główną niebawem zawładnęła MØ, 30-letnia duńska piosenkarka z pomysłem na siebie. Jej nowa odsłona, po uliczno-modnym wizerunku to coś w rodzaju skrzyżowania zorro z krótkowłosą tancerką. Często zapraszana na festiwale artystka, jak zwykle dała z siebie wszystko rozpoczynając pierwszą wielką imprezę tego dnia. Kontynuacją tanecznych rytmów w nieco bardziej elektronicznej wersji był koncert Richiego Hawtina, przyozdobiony świetnymi wizualizacjami. Finał pierwszego dnia to bajkowy występ Florence & The Machine. Głos kwiatowej diwy z głośnika to jedno, jednak na żywo robi ogromne wrażenie i wzrusza do łez. Dużo ciepła i serdeczności bije z tej potężnej kobiety, a w zamian na scenie pojawiają się dary od fanów, flagi, listy i kwiatowe wianki. 
 
Drugi dzień festiwalu rozpoczął kojący jazzowy zespół Manu Delago, którego w swoim instrumentarium najbardziej wyróżniającym się elementem był coraz popularniejszy hangdrum. Muzyk współpracujący z takimi artystami jak Cinematic Orchestra, Shpongle czy Bjork, przyprawia swoje brzmienie najczęściej elektroniką, lub idzie w stronę bardziej jazzowych kompozycji. Świetny wstęp do grającego na scenie gong Kronos Quartet, na który wyprzedano wszystkie rezerwacje. Scenę główną przejęła natomiast portugalska wokalistka fado - Mariza, utrzymując subtelny klimat. Wisienką na torcie tak wyrafinowanego grania był koncert Olafura Arnaldsa, islandzkiego kompozytora niezwykle onirycznej muzyki łączącej klasykę z elektroniką. Eksperymentalne pasaże klawiszowe, zagrane z pełnym wyczuciem instrumentu, delikatnie i po cichu zahipnotyzowały całą publiczność, nie pozwalając na żadne rozmowy. Olafur pięknie realizuje równowagę między swoją głośną techno-kolaboracją w Kiasmos, a tym co robi ze swoim zespołem na ostrawskiej scenie. Przed północą więcej hałasu zrobił jordańsko-palestyński skład 47Soul, dźwięk darbuki z dynamicznym akompaniamentem elektroniki, syntezatorów i tanecznych brzmień rozbudził słuchaczy i porwał do tańca. Tak imprezowej mieszanki z bliskiego wschodu jeszcze nie było. Na koniec dnia niezwykle ciekawy teatralno-kabaretowy koncert dały Ukrainki z Dakh Daughters. Cytujące Szepkspira czy Bukowskiego poprzebierane artystki, opowiadały kolejne historie świetnie uzupełniane przez wizualizacje z tłumaczeniami z języka ukraińskiego. Nie zabrakło też akcentu wojny i protestu wobec interwencji militarnej Rosji na Urkainie, który przyjęty został owacjami na stojąco.
 
[img:2]
 
Na półmetku festiwalowym teren można poznać na tyle żeby się w nim orientować, jednak organizatorzy zapewnili wiele niespodzianek których nie zobaczymy w papierowej ani elektronicznej rozpisce. Jedną z nich są koncerty folkowo-ludowe w skalnianej winiarni lub ukryta scena sponsorowana przez Mastercard wypełniona ciekawymi instalacjami. Słonoeczne popołudnie otworzyły połamane rytmy Sons of Kemet XL, a już po nich po raz kolejny po 4 latach zagościł John Butler ze swoim zespołem, którego skompresowany godzinny set zawierał wszystko co powinien mieć w sobie dobry koncert. Energiczny i popisowy jam muzyków, którzy swoje hity odgrywają z dużą swobodą, a sam Butler pozwala sobie na niekontrolowany flow. Wśród utworów nie zabrakło kosmicznego Ocean, który za każdym razem zabiera słuchaczy w inne miejsce, gdzie odpływa się w transie wraz z całkowicie zatraconym w swoim graniu gitarzystą. Tego wieczoru czekała nas jeszcze gwiezdna podróż z Mogwai, gigantami post-rocka, czy to tego w wydaniu ściany dźwięków czy deszczowej wyciszającej gry gitar. Zespół istnieje już prawie 25 lat, a jego brzmienie nigdy nie staje się nudne.
 
W ostatni dzień festiwalu wyraźnie widać było wzrost ilości fanów czarnych ubrań, koszulek z klasycznymi rockowymi zespołami czy po prostu ludzi którzy pamiętają czasy The Cure i przyjechali zobaczyć swoich ulubieńców nie tylko z nostalgii. Zespół Roberta Smitha był niewątpliwie największym daniem festiwalu. Grający podczas swojego setu prawie 30 utworów, przez ponad 2 godziny zaserwował swoim fanom dużo wspomnień ale też bardzo bogaty dobór piosenek. Nie zabrakło takich przebojów jak Lovesong, Just Like Heaven czy Friday I'm in Love. Mimo swojego podeszłego wieku, kończący niedawno 60-tkę Smith daje z siebie wszystko, przeżywa śpiewane utwory i mimo niewielkiego kontaktu z publicznością, daje przemawiać muzyce. Po tak sztandarowym symbolu lat 90-tych, czekało nas jeszcze niezłe zamknięcie festiwalu, zespół Glass Museum, duet perkusja-klawisze mający tak ciekawe inspiracje jak Floating Points, Jon Hopkins czy Gogo Penguin. Rezultatem jest połamana jazzująca elektronika w bardzo oryginalnym wydaniu. Ostatnie słowo należało jednak do japońskiego huraganu Bo Ningen, którzy podchodzą do ciężkiego i połamanego grania wręcz sakramentalnie. Niepozorne rozpoczęcie koncertu szybko ustąpiło wątpliwościom, mamy tu do czynienia z noise-rockowym monstrum, wręcz godzillą albo frankensteinem sekcji rytmicznej z gitarową. Tak dobrej i potężnej sztuki można szukać ze świecą, zwłaszcza wśród ciężko grających zespołów zjadających własny ogon. Math-rockowy walec w którym słychać mnóstwo eksperymentów i improwizacji przejechał przez scenę Full Moon niczym czołg, takiego zakończenia spodziewał się nikt, może oprócz nielicznych fanów skandujących nazwę zespołu jeszcze przed rozpoczęciem koncertu. 
 
W ten sposób wiele koncertów na Colours można uznać jako pewniaki, bowiem gust organizatorów i dobór tak różnorodnych brzmień udowadnia że Czesi mają otwarte głowy nie tylko na muzykę ale traktują swój festiwal jako całość, spójną i multidyscyplinarną imprezę, na którą chce się wracać ze względu na niepowtarzalny klimat.
 
tekst: Krzysztof Magura
zdjęcia: Marek Koprowski

reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz