RECENZJA: Adam Lambert - "Velvet: Side A"
Mimo że o Adamie Lambercie było w ostatnich latach dość cicho, nie oznacza to bynajmniej, że próżnował. Choć większość czasu poświęcał występom z grupą Queen, od czasu do czasu publikował również solowe dokonania. Teraz w końcu możemy nacieszyć uszy nowym materiałem - jest nim EP- ka "Velvet: Side A".
Szerszej publiczności Adam Lambert zaprezentował się za sprawą udziału w amerkańskim Idolu, w którym zajął drugie miejsce. Do tej pory wydał trzy albumy, z czego ostatni z nich w 2015 roku. Na nowy krążek składa się 6 utworów, co daje razem 20 minut muzyki. Taką długość materiału wokalista uzasadnił wydaniem w niedługim czasie jego kontynuacji. Album otwiera „Superpower”, pełny ciężkich dźwięków elektroniki. Z jednej strony niby to nic nowego, jeśli chodzi o muzykę Lamberta, z drugiej jak nigdy czerpie on z dokonań muzycznych lat 70. i 80. Nie inaczej jest w „Stranger You Are”, mnóstwo tu syntezatorów, a głos finalisty "Idola" zdaje się nie mieć granic. Czasem jest on młodszym bratem The Darkness, a innym razem brakującym członkiem Bee Gees. Amerykanin nie boi się eksperymentować ze swoim wokalem i widać, że robi to z coraz większą pewnością siebie. Pewne zmiany zaszły także w warstwie instrumentarium, co słychać na całym albumie, sporo tu zarówno gitar, jak i perkusji czy w końcu pianina. To ostatnie dostało swoje pięć minut w "Closer to You", romantycznej balladzie, która jest idealnym dowodem na to, że zwolnienie tempa wcale nie musi być nudne. To znowu doskonała okazja do tego, by bliżej poznać skalę wokalu Lamberta. Po złapaniu oddechu wracamy do rytmów spod znaku retro dance. "Overglow" to mój zdecydowany faworyt. Ten kawałek jest idealny, nie ma w nim żadnej zbędnej nuty. "Loverboy" to z kolei idealna okazja do posłuchania basu. Jest tak nośny, że świetnie poradziłby sobie jako dyskotekowy hit. Album zamyka "Reday to run" z rockowym pazurem.
"Velvet: Side A" to zbiór wpadających w ucho kawałków, w których Lambert połączył doskonale znane z jego dotychczasowej twórczości dźwięki oraz inspiracje płynące z lat 70. Gładki falset romansuje tutaj z linią basu i gitarowymi riffami. Zdecydowanie czuć tu inspiracje i doświadczenie nabyte podczas tras z Queen. Słychać to od pierwszych minut recenzowanego przeze mnie krążka. Ostatecznie album stanowi zgrabne połączenie R&B, disco, dance pop czy w końcu rocka. Na całe szczęście ani przez chwilę nie czujemy się przygnieceni tą różnorodnością.
Tracklista:
1. "Superpower"
2. "Stranger You Are"
3. "Closer To You"
4. "Overglow"
5. "Loverboy"
6. "Ready To Run"
Autor recenzji: Monika Matura
Warto posłuchać: "Superpower", "Overglow", "Lover Boy"
Ocena: 5,5/6