Kamil Bednarek w Klubie Studio
14 grudnia w krakowskim Klubie Studio wystąpił Kamil Bednarek. Był to ostatni koncert na trasie "back to the past".
Kamil Bednarek to jedna z najjaśniej świecących gwiazd polskiego reggae. I choć może trudno w to uwierzyć, na scenie jest już od 10 lat! Nie dziwi więc nazwa trasy "back to the past", w którą muzyk ruszył wraz z zespołem podczas tegorocznej jesieni. Nazwa zobowiązuje, dlatego podczas sobotniego występu mogliśmy usłyszeć przekrojowy materiał pochodzący z całego okresu twórczości wokalisty. Koncert otworzyła piosenka "SGM United" z repertuaru Star Guard Muffin. Z debiutanckiego albumu wspomnianej grupy pochodził również "Pamiętaj" oraz "I", cover utworu Kurta Nilsena, który przyniósł Kamilowi sukces podczas udziału w "Mam Talent". Nie zabrakło także "Jamaican Trip", piosenki zainspirowanej wyjazdem grupy SGM na Jamajkę. Kolejną okazją do pobujania się, ale i zadumy, był kawałek "Dokąd zmierza ten świat", który Kamil opatrzył komentarzem dotyczącym szybkiego tempa życia i mediów społecznościowych. Wyraził również nadzieję, że ten koncert stanie się przestrzenią, w której będziemy mogli odpocząć, a wszelkie niesnaski i zmartwienia zostawić za bramami klubu.
Po spokojnym i refleksyjnym "Dokąd zmierza ten świat”, wokalista stwierdził, że są kawałki, których nie da się zagrać, nostalgicznie i zaśpiewał wspólnie ze Staffem "Euforię". Nie zabrakło też piosenki dla zakochanych: "Chodź ucieknijmy stąd" z Adą Nasiadką znaną z ostatniej edycji The Vocie of Poland, nieco później Kamil zaśpiewał przy akompaniamencie gitary utwór "Cisza". Nikt nie wyobrażał sobie chyba tego wieczoru bez piosenki "Spragniony" opowiadającej o utracie. Kolejnym powrotem do przeszłości było "Sometimes". Z nowszych kompozycji pojawił się "Talizman" wykonany w nieco innej wersji. W zasadzie każdy z albumów doczekał się więc reprezentanta.
Jesienna trasa koncertowa objęła 12 miast, większość z koncertów była wyprzedana, podobnie rzecz miała się w przypadku krakowskiego koncertu. W czym tkwi sekret Kamila? Spoglądając na publikę w różnym wieku zgromadzoną pod sceną, która bawiła się w świetnie, chyba znam odpowiedź. Bednarek nie musiał zbyt długo zachęcać ich do wspólnego śpiewania, fani reagowali żywiołowo i spontanicznie. Pomiędzy artystą, a publiką można było wyczuć prawie namacalną więź, muzyk skakał, śmiał się, opowiadał przeróżne historie. Tak jest w zasadzie zawsze, z tego powodu występy Bednarka to przede wszystkim dawka pozytywnej energii, która przyda się zwłaszcza jesienią. Jeśli dołożymy do tego fakt, że wokalista brzmi świetnie zarówno w szybkich numerach, jak i wtedy, gdy pozostaje sam na sam z gitarą, otrzymujemy wydarzenie, które porywa nas bez względu na to, czy znamy repertuar doskonale, czy fragmentarycznie, przy tej muzyce trudno ustać w spokoju. "Back to the past" była nie tylko szansą na muzyczną podróż w czasie, ale i okazją do zaczerpnięcia sporej dawki jamajskiej energii.
Auto relacji: Monika Matura
Zdjęcia: KSAF