28 lutego 2007
01:02
Info
Warner Music Poland ul. Ul. Kasprowicza 45/47
01-836 Warszawa
Fantasmagoryczna podróż przez USA
Na horyzoncie widać nowy album Ry Coodera, którego ostatni krążek "Chavez Ravine" został przyjęty niezwykle entuzjastycznie, a wyrazem uznania okazała się nominacja do nagrody Grammy w kategorii „Najlepsza płyta folkowa”.
Nowa płyta „My Name Is Buddy” jest kontynuacją konwencji przyjętej na swym poprzedniku. Stanowi fantasmagoryczną podróżą przez tubylczą amerykańską muzykę: surowy blues, gospel, folk i bluegrass, w towarzystwie nierzeczywistych postaci: Czerwonego Kota Buddy’ego, burego włóczęgi, oraz jego przyjaciół, których spotyka na swej drodze: Lewicowego Mysza, unionisty do grobowej deski, i Wielebnego Ropucha Toma, ślepego płaza śpiewającego gospel i grającego na gitarze, przepędzonego z rodzinnego domu przez Ku Klux Klan.
Ich oczyma Ry Cooder spogląda na świat wokół siebie, podejmując ważne, często trudne tematy: ciężka praca, strajki, bieda, smutek, policyjne metody w dużych firmach stosowane wobec pracowników itp. Ten alegoryczny sposób przekazywania treści Cooder zaczerpnął od Walta Kelly’ego, rysownika i twórcy postaci Poga. „Zwierzęta są doskonałymi bohaterami, ponieważ nie mówią zbyt wiele. Są piękną metaforą. Trwałą i nietrudną w interpretacji” – mówi Ry.
Brzmienie na „My Name Is Buddy” jest łagodniejsze niż na „Chavez Ravine”, ale idea koncept albumu jeszcze ambitniejsza i wyraźniej wyeksponowana. Starym fanom dźwięki nowego krążka mogą przywodzić na myśl wczesne dokonania Coodera – z „Ry Cooderem” i „In The Purple Valley” na czele.
Nowa płyta „My Name Is Buddy” jest kontynuacją konwencji przyjętej na swym poprzedniku. Stanowi fantasmagoryczną podróżą przez tubylczą amerykańską muzykę: surowy blues, gospel, folk i bluegrass, w towarzystwie nierzeczywistych postaci: Czerwonego Kota Buddy’ego, burego włóczęgi, oraz jego przyjaciół, których spotyka na swej drodze: Lewicowego Mysza, unionisty do grobowej deski, i Wielebnego Ropucha Toma, ślepego płaza śpiewającego gospel i grającego na gitarze, przepędzonego z rodzinnego domu przez Ku Klux Klan.
Ich oczyma Ry Cooder spogląda na świat wokół siebie, podejmując ważne, często trudne tematy: ciężka praca, strajki, bieda, smutek, policyjne metody w dużych firmach stosowane wobec pracowników itp. Ten alegoryczny sposób przekazywania treści Cooder zaczerpnął od Walta Kelly’ego, rysownika i twórcy postaci Poga. „Zwierzęta są doskonałymi bohaterami, ponieważ nie mówią zbyt wiele. Są piękną metaforą. Trwałą i nietrudną w interpretacji” – mówi Ry.
Brzmienie na „My Name Is Buddy” jest łagodniejsze niż na „Chavez Ravine”, ale idea koncept albumu jeszcze ambitniejsza i wyraźniej wyeksponowana. Starym fanom dźwięki nowego krążka mogą przywodzić na myśl wczesne dokonania Coodera – z „Ry Cooderem” i „In The Purple Valley” na czele.
reklama