18 czerwca 2007
00:00
Aperitif po francusku z Johnem Porterem i Anitą Lipnicką
Po raz czwarty w Fabryce Trzciny odbyła się impreza z cyklu „Aperitif po francusku”. Organizatorzy, firma Sopexa, zadbali o to, by frankofilscy goście spędzili ten wieczór w atmosferze wyjątkowej. Oprócz wybornego poczęstunku, miał miejsce koncert Johna Portera Anity Lipnickiej.
„Aperitif po francusku” to impreza, która w Polsce odbywa się od czterech lat i cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród entuzjastów kultury francuskiej. Swoją tradycję ma także w 24. innych krajach.
Podczas warszawskiej edycji goście mogli delektować się przepysznymi smakołykami, które poleca kuchnia francuska. Wśród nich był wielki wybór serów, do których serwowane było wykwintne wino.
Warto wiedzieć, że „Aperitif”- nazwa tej niecodziennej imprezy pochodzi od francuskiej tradycji aperitifu, którą świętuje się przy każdej okazji, a która łączy się z kulinarnymi rozkoszami.
Przy takiej okazji nie mogło oczywiście zabraknąć muzyki. Po oficjalnej części wieczoru, podczas której goście skosztować mogli specjały kuchni francuskiej, odbył się koncert artystów, którzy w ostatnim czasie cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Pomimo tego, że ich muzyka ma niewiele wspólnego z kulturą Francji, znakomicie wpasowali się w „gorący” klimat, który panował wczoraj w Fabryce Trzciny.
Dla frankofilskich gości zagrał duet: John Porter i Anita Lipnicka. To „muzyczne małżeństwo” wprowadziło nastrój sprzyjający kołysaniu się w rytm granej przez nich muzyki. Szereg lekko melancholijnych utworów tak spodobał się zgromadzonym gościom, że muzykom trudno było odmówić kolejnych bisów. Zaprezentowany przez nich repertuar pochodził między innymi z ostatniej płyty „Nieprzyzwoite piosenki”. Obok znanych utworów było też kilka nowych zapowiadających kolejną płytę, która ukazać ma się we wrześniu.
„Aperitif po francusku” to impreza, która w Polsce odbywa się od czterech lat i cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród entuzjastów kultury francuskiej. Swoją tradycję ma także w 24. innych krajach.
Podczas warszawskiej edycji goście mogli delektować się przepysznymi smakołykami, które poleca kuchnia francuska. Wśród nich był wielki wybór serów, do których serwowane było wykwintne wino.
Warto wiedzieć, że „Aperitif”- nazwa tej niecodziennej imprezy pochodzi od francuskiej tradycji aperitifu, którą świętuje się przy każdej okazji, a która łączy się z kulinarnymi rozkoszami.
Przy takiej okazji nie mogło oczywiście zabraknąć muzyki. Po oficjalnej części wieczoru, podczas której goście skosztować mogli specjały kuchni francuskiej, odbył się koncert artystów, którzy w ostatnim czasie cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Pomimo tego, że ich muzyka ma niewiele wspólnego z kulturą Francji, znakomicie wpasowali się w „gorący” klimat, który panował wczoraj w Fabryce Trzciny.
Dla frankofilskich gości zagrał duet: John Porter i Anita Lipnicka. To „muzyczne małżeństwo” wprowadziło nastrój sprzyjający kołysaniu się w rytm granej przez nich muzyki. Szereg lekko melancholijnych utworów tak spodobał się zgromadzonym gościom, że muzykom trudno było odmówić kolejnych bisów. Zaprezentowany przez nich repertuar pochodził między innymi z ostatniej płyty „Nieprzyzwoite piosenki”. Obok znanych utworów było też kilka nowych zapowiadających kolejną płytę, która ukazać ma się we wrześniu.
Impreza wypadła nadzywczaj dobrze, co było także wielką zasługą samego miejsca, w którym się odbyła. Jak widać Fabryka Trzciny nadal jest numerem jeden w Warszawie.
TEKST & FOTO: Kamila Czerniawska
reklama