9 lipca 2007
09:24
Mistrzyni przepięknej barwy i jazzowego brzmienia
Pomimo niesprzyjającej pogody na koncercie Caroline Henderson nie zabrakło sporej grupy miłośników wyrafinowanej wokalistyki. Duńska artystka dała koncert, który już w tym momencie można zaliczyć do pierwszej trójki najlepszych występów tegorocznego Festiwalu „Jazz na Starówce”.
Caroline Henderson polscy słuchacze mieli okazję słyszeć już trzykrotnie. W zeszłym roku artystka wystąpiła na dwóch kameralnych koncertach w warszawskim klubie Melodia. Ta niezwykle charyzmatyczna wokalistka zaprezentowała wtedy repertuar ze swojej poprzedniej płyty „Don't Explain”. Twórczość Caroline Henderson nie ogranicza się tylko do motywów jazzowych. Ta utalentowana artystka świetnie odnajduje się także w takich muzycznych gatunkach jak soul, rhythm&blues a nawet gospel. Jej pulsujący, niezwykle ciepły a zarazem mocny głos właśnie do takiego repertuaru pasuje najbardziej. Na Starówce Henderson zaprezentowała materiał ze swojej ostatniej płyty „Love Or Nothin”.
Już na samym poczatku występu, swoją nieprzeciętną charyzmą zaczarowała zgromadzoną na rynku publiczność. Posiada ona bowiem w swoim głosie to „coś”, co powinna mieć gwiazda estrady. Gdy zaczyna śpiewać, ciarki przechodzą po ciele. Zachwyca zarówno barwą, ekspresją jak i technicznymi możliwościami. Oprócz głosu urzeka także nieprzeciętną urodą i miłą osobowością, co daje jej świetny kontakt z publicznością.
Podczas wczorajszego koncertu obok utworów premierowych wykonała także kompozycje pochodzące z albumów „Don't Explain” i „Made In Europe”. Ten ostatni powstał przy udziale Butcha Lacy, króry pisał dla takich gwiazd jak Sarah Vaughan.
Brawurowym wykonaniem utworu „Jesus” Henderson rozpędziła chmury, które zapowiadały nadchodzący deszcz. Ekspresja, emocje, a zarazem nieprawdopodobna lekkość brzmienia bijące z tego wykonania sprawiły, że wśród publiczności zapadła grobowa cisza. Zresztą każdy wykonany przez duńską wokalistkę utwór nie mógł nie spotkać się z entuzjastycznym przyjęciem zgromadzonych.
W „Sugar”- kompozycji pierwotnie wykonywanej m. in. przez Billie Holiday, Henderson zaskakiwała niezwykła dynamiką brzmienia zaś w utworze „Made In Europe” brzmiała wyraziście niczym Grace Jones.
Kto nie był na tym koncercie ma czego żałować. Muzyka Caroline Henderson to bowiem prawdziwy balsam dla duszy.
A już za tydzień na tej samej scenie, w ramach Festiwalu „Jazz na Starówce” wystapi mistrz jazzowych skrzypiec Michał Urbaniak wraz z zespołem.
Caroline Henderson polscy słuchacze mieli okazję słyszeć już trzykrotnie. W zeszłym roku artystka wystąpiła na dwóch kameralnych koncertach w warszawskim klubie Melodia. Ta niezwykle charyzmatyczna wokalistka zaprezentowała wtedy repertuar ze swojej poprzedniej płyty „Don't Explain”. Twórczość Caroline Henderson nie ogranicza się tylko do motywów jazzowych. Ta utalentowana artystka świetnie odnajduje się także w takich muzycznych gatunkach jak soul, rhythm&blues a nawet gospel. Jej pulsujący, niezwykle ciepły a zarazem mocny głos właśnie do takiego repertuaru pasuje najbardziej. Na Starówce Henderson zaprezentowała materiał ze swojej ostatniej płyty „Love Or Nothin”.
Już na samym poczatku występu, swoją nieprzeciętną charyzmą zaczarowała zgromadzoną na rynku publiczność. Posiada ona bowiem w swoim głosie to „coś”, co powinna mieć gwiazda estrady. Gdy zaczyna śpiewać, ciarki przechodzą po ciele. Zachwyca zarówno barwą, ekspresją jak i technicznymi możliwościami. Oprócz głosu urzeka także nieprzeciętną urodą i miłą osobowością, co daje jej świetny kontakt z publicznością.
Podczas wczorajszego koncertu obok utworów premierowych wykonała także kompozycje pochodzące z albumów „Don't Explain” i „Made In Europe”. Ten ostatni powstał przy udziale Butcha Lacy, króry pisał dla takich gwiazd jak Sarah Vaughan.
Brawurowym wykonaniem utworu „Jesus” Henderson rozpędziła chmury, które zapowiadały nadchodzący deszcz. Ekspresja, emocje, a zarazem nieprawdopodobna lekkość brzmienia bijące z tego wykonania sprawiły, że wśród publiczności zapadła grobowa cisza. Zresztą każdy wykonany przez duńską wokalistkę utwór nie mógł nie spotkać się z entuzjastycznym przyjęciem zgromadzonych.
W „Sugar”- kompozycji pierwotnie wykonywanej m. in. przez Billie Holiday, Henderson zaskakiwała niezwykła dynamiką brzmienia zaś w utworze „Made In Europe” brzmiała wyraziście niczym Grace Jones.
Kto nie był na tym koncercie ma czego żałować. Muzyka Caroline Henderson to bowiem prawdziwy balsam dla duszy.
A już za tydzień na tej samej scenie, w ramach Festiwalu „Jazz na Starówce” wystapi mistrz jazzowych skrzypiec Michał Urbaniak wraz z zespołem.
TEKST & FOTO: Kamila Czerniawska
![[img:1]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-1110.webp)
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-6776.webp)
![[img:3]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-8429.webp)
![[img:4]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-9417.webp)
![[img:5]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-10073.webp)
![[img:6]](/img/artykuly/zdjecia/mistrzyni-przepieknej-barwy-i-jazzowego-brzmienia-caroline-henderson-10489.webp)
reklama