9 maja 2005
15:03
Lene Marlin - Skarb z Norwegii
Najnowsza płyta Lene Marlin "Lost In A Moment", powstała zupełnie przez przypadek. ''Kiedy zaczynałam, w ogóle nie miałam zamiaru nagrywać płyty,'' przekonuje 24-letnia piosenkarka, której poprzednie krążki zdobyły platynę zarówno w jej rodzimej Norwegii, jak i wielu innych krajach Europy.
''Wszystko zaczęło się od zupełnie innego projektu, nad którym pracowałam. Ale szło mi na tyle dobrze i piosenki powstawały na tyle szybko, że zanim się zorientowałam, miałam już gotową nową płytę.'' Lene nawiązała współpracę ze słynnym przebojowym producenckim trio Stargate (wśród ich poprzednich klientek znalazły się m.in. Mariah Carey, Cher i Mary J Blige) i pracowała w tajemnicy w ich studiu Trondheim. 'Tak, jest to sekretny album,'' przyznaje ze śmiechem. '' Czułam się tak, jakbym nagrywała od nowa moją pierwszą płytę. Nic nikomu o tym nie mówiłam. Moja wytwórnia nie miała pojęcia, co robię. Potrzebowałam mieć ciszę i spokój, i żadnego wtrącania się w moje sprawy. Chciałam zrobić to całkowicie po swojemu.'' Cała kariera Lene Marlin jest od początku kwestią wielkiego przypadku, szczęśliwych zbiegów okoliczności i elementów zaskoczenia. Urodziła się w Tromsø za Kołem Podbiegunowym i tam rozpoczęła swą wielką muzyczną podróż w wieku piętnastu lat, kiedy to dostała w prezencie gitarę.
Latem 1997 roku, NRK (największa norweska stacja radiowo-telewizyjna) dowiedziało się o pewnej utalentowanej nastolatce, która tworzyła i wykonywała własne piosenki. Lene dostała zaproszenie do studia stacji w Tromsø, gdzie nagrała swoją pierwszą piosenkę. Później ktoś z NRK wspomniał o niej w wytwórni Virgin w Oslo. Zanim się obejrzała, była już w studiu nagrań i nagrywała swój pierwszy singiel, Unforgivable Sinner. Jej debiut okazał się najszybciej sprzedającym się singlem w dziejach Norwegii: przez osiem tygodni nie opuszczał szczytu listy przebojów w tym kraju. Rok później ukazał się debiutancki album Lene, Playing My Game (1999). Płyta sprzedała się w 1 800 tys. egzemplarzy i uczyniła z Lene gwiazdę o międzynaraodowej sławie. Album osiągnął status platyny w Norwegii, Wielkiej Brytanii, Francji, Szwecji, Danii i Włoszech, a w wielu innych krajach została nagrodzona złotą płytą. Debiut zaowocował również całą serią nagród.
Jej pierwsza i druga płyta ukazały się w odstępie czterech lat. Trzecia – Lost in a Moment, powstała w półtora roku po premierze Another Day. Ten stosunkowo szybki comeback świadczy najlepiej o tym, że Lene dojrzała już do swojej roli i z wielkim przekonaniem przejęła kontrolę nad własnym losem. ''Najtrudniejsze jest dla mnie to, że jestem bardzo przywiązana do tej płyty,'' odpowiada na prośbę o opisanie Lost In A Moment. ''Nie potrafię ocenić jej z dystansem. Jednak każdy, kto ją słyszał twierdzi, że brzmi bardzo świeżo i optymistycznie, że jest prawdziwa i luźna. To dlatego, że kiedy nad nią pracowałam, w powietrzu dookoła unosiło się dużo dobrej energii '' Cała płyta kipi wprost od wyjątkowych chwil, w których łatwo zanurzyć się po uszy - od dynamicznego singla How Would It Be i smyczków na Never To Know przez nastrojową balladę na fortepian It's True czy gitarowe All I Can Say po melodyjnie rockujące Wish I Could.
Ostatnie słowo należy jednak do samej Lene. ''Pracując nad płytą czułam się świetnie, ponieważ nikt nie dyktował mi, co mam robić. Robiłam dokładnie to, co chciałam. Ta płyta to ja na luzie. Nic nie planowałam, ale kiedy już się to stało, miałam wielkie poczucie spełnienia. Według mnie jest to naprawdę moja najlepsza płyta''. Wraz z płytą Lost In A Moment, Lene Marlin odnalazła samą siebie.
(EMI Music Poland)
''Wszystko zaczęło się od zupełnie innego projektu, nad którym pracowałam. Ale szło mi na tyle dobrze i piosenki powstawały na tyle szybko, że zanim się zorientowałam, miałam już gotową nową płytę.'' Lene nawiązała współpracę ze słynnym przebojowym producenckim trio Stargate (wśród ich poprzednich klientek znalazły się m.in. Mariah Carey, Cher i Mary J Blige) i pracowała w tajemnicy w ich studiu Trondheim. 'Tak, jest to sekretny album,'' przyznaje ze śmiechem. '' Czułam się tak, jakbym nagrywała od nowa moją pierwszą płytę. Nic nikomu o tym nie mówiłam. Moja wytwórnia nie miała pojęcia, co robię. Potrzebowałam mieć ciszę i spokój, i żadnego wtrącania się w moje sprawy. Chciałam zrobić to całkowicie po swojemu.'' Cała kariera Lene Marlin jest od początku kwestią wielkiego przypadku, szczęśliwych zbiegów okoliczności i elementów zaskoczenia. Urodziła się w Tromsø za Kołem Podbiegunowym i tam rozpoczęła swą wielką muzyczną podróż w wieku piętnastu lat, kiedy to dostała w prezencie gitarę.
![[img:1:L]](/img/artykuly/zdjecia/lene-marlin-skarb-z-norwegii-309.webp)
Jej pierwsza i druga płyta ukazały się w odstępie czterech lat. Trzecia – Lost in a Moment, powstała w półtora roku po premierze Another Day. Ten stosunkowo szybki comeback świadczy najlepiej o tym, że Lene dojrzała już do swojej roli i z wielkim przekonaniem przejęła kontrolę nad własnym losem. ''Najtrudniejsze jest dla mnie to, że jestem bardzo przywiązana do tej płyty,'' odpowiada na prośbę o opisanie Lost In A Moment. ''Nie potrafię ocenić jej z dystansem. Jednak każdy, kto ją słyszał twierdzi, że brzmi bardzo świeżo i optymistycznie, że jest prawdziwa i luźna. To dlatego, że kiedy nad nią pracowałam, w powietrzu dookoła unosiło się dużo dobrej energii '' Cała płyta kipi wprost od wyjątkowych chwil, w których łatwo zanurzyć się po uszy - od dynamicznego singla How Would It Be i smyczków na Never To Know przez nastrojową balladę na fortepian It's True czy gitarowe All I Can Say po melodyjnie rockujące Wish I Could.
Ostatnie słowo należy jednak do samej Lene. ''Pracując nad płytą czułam się świetnie, ponieważ nikt nie dyktował mi, co mam robić. Robiłam dokładnie to, co chciałam. Ta płyta to ja na luzie. Nic nie planowałam, ale kiedy już się to stało, miałam wielkie poczucie spełnienia. Według mnie jest to naprawdę moja najlepsza płyta''. Wraz z płytą Lost In A Moment, Lene Marlin odnalazła samą siebie.
(EMI Music Poland)
reklama
Może Cię zaciekawić: