Mamy modę na bycie sobą - wywiad z zespołem Dagadana
10 listopada 201114 października ukazała się druga płyta polsko-ukraińskiego trio Dagadana, z tej okazji rozmawiamy o tym dlaczego warto tworzyć muzykę, kto pisze teksty i dlaczego Mikołaj Pospieszalski jest taki milczący. Chcecie się dowiedzieć to przeczytajcie.
Tytuł Waszej poprzedniej płyty nawiązywał do Kabaretu Starszych Panów? Powiedzcie czy tytuł tej płyty też ma jakieś kabaretowe konotacje?
Daga Gregorowicz: Tym razem tytuł płyty zaczerpnęliśmy od tytułu ostatniej piosenki, która jest tłumaczeniem takiej ukraińskiej pieśni ludowej pt. „Dlaczego nie przyszedłeś”. Potem okazało się, że ten tytuł jest bardzo pojemny, że odpowiada na wiele różnych pytań w naszym życiu. Cała płyta, wszystkie nasze piosenki są odpowiedzią na pytanie naszej trójki „dlaczego nie?”, które stawialiśmy sobie tworząc ten album. Album, który odzwierciedla nasze podróże, nasze poszukiwanie brzmień i kultur.
Dana Vynnytska: Ta płyta to nasz nowy etap, bo mamy już trzy lata i próbujemy się rozwijać. W zeszłym roku mieliśmy okazje grać w Maroko, jeździliśmy po małych wioskach i poznawaliśmy lokalnych grajków. Staramy się rozszerzać horyzonty nie tylko geograficzne, ale i stylistyczne. Oprócz utworów ludowych mamy jeden numer napisany na skład symfoniczny. Odpowiadając na pytanie „dlaczego nie?” moglibyśmy opowiedzieć o całym złożonym procesie produkcyjnym tej płyty.
W nagraniach tego krążka uczestniczyło sporo gości z Polski i zagranicy. Mnie najbardziej interesuje to, jak doszło do współpracy z Mirosławem Baką i Hmat ait Ibrahim'em?
Mikołaj Pospieszalski: Pana Bakę poznaliśmy przez zespół Raz Dwa Trzy ponieważ był on jednym z widzów na koncercie z okazji dwudziestolecia tegoż zespołu. My graliśmy tam gościnnie jeden utwór grupy Adama Nowaka we własnej aranżacji.
DG: Ja bym sama z siebie nigdy nie odważyła się zadzwonić do pana Baki gdyby nie to, że po koncercie Mikołaj usłyszał że muzyka Dagadany bardzo mu się się podoba. Było to więc takie zielone światełko do tego, żeby jednak skontaktować się z nim. Mirosław Baka usłyszał nasz utwór do którego ma recytować i powiedział:„muzyka mi się podoba a teraz czekam na tekst”. Słowa napisał jeden z najwybitniejszych poetów młodego pokolenia – Jan Gabriel Szutkowski z Warszawy. Dzięki czemu powstał jeden z najbardziej wzruszających utworów na naszej płycie. Kiedy pan Mirosław przyszedł i zaczął recytować a robił to w sposób niezwykły gdyż miał wyłączoną muzykę. Potem kiedy ją włączyliśmy okazało się, że wszystko gra rytmicznie. Poza tym kazał przynieść sobie lampkę i ściemnić światło. Stworzył niesamowity nastrój. Ta godzina spotkania z nim to była ogromna lekcja i krokodyle łzy. Tak się wzruszyłam, że nie potrafiłam się opanować.
DV: Ja niestety nie mogłam być wtedy w studiu, ale byłam byłam ciekawa rezultatów tego nagrania. Kiedy słucham głosu pana Mirosława, to mam wrażenie że śpiewa do mnie. Mam nadzieję, że kobiety słuchając utworu z jego udziałem nie będą chciały się bić o to, do której śpiewa Baka (śmiech). Mam też nadzieję, że ten utwór będzie nastrajał na romantyczny stan. Nie ważne czy ktoś jest już zakochany czy dopiero będzie zakochany niech dzięki temu utworowi ten nastrój zostanie z nim.
Do tej pory słowa na płytę czerpaliście głównie z utworów ludowych lub pisaliście sami. Na „Dlaczego nie” część utworów napisali dla Was inni? Skąd ta zmiana?
DV: Dwa teksty są bardzo naszej bliskiej przyjaciółki z zespołu Sofiji Andruchowycz. Jestem z nią od trzech lat w bardzo bliskich relacjach. Spotkałyśmy się na kawie i Sofija opowiedziała mi o pewnym bardzo niszowym perfumerze Lutens'ie (Serge Lutens). Tak interesująco opowiadała o chemii, o powstawaniu zapachów, że poprosiłam ją o maila w tym temacie. Sofija napisała go tak bardzo poetycko i emocjonująco, że natychmiast po przeczytaniu zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że koniecznie musi napisać nam tekst na płytę. Reszta tekstów to już dzieło Dagi oraz poetów ludowych.
DG: Owszem, jest sporo tekstów folkowych bo staramy się z wielkim szacunkiem podchodzić do tradycji. Ale pojawił się także jeden tekst napisany w języku przez nas wymyślonym. Z jednej strony ludzie mówią, że to ogranicza odbiór bo nie rozumieją o czym śpiewamy, a z drugiej strony taki język pozwala na dowolność interpretacji.
Apropo interpretacji: macie dwa teledyski – jeden jest z plasteliny a drugi...
DV: Drugi teledysk do „Czasem” powstawał bardzo spontanicznie, a naszym celem było zwrócenie uwagi społeczeństwa na kościół św. Marka we wsi Waręż, który nie ma dachu ale ma zachowanych wiele wspaniałych fresków. W środku kościoła wyrósł ogród i zmienił ten teren w niesamowite miejsce. Dookoła pasą się gęsi i spacerują ludzie w idyllycznych nastrojach, chociaż bieda aż piszczy. Czuć że tu kiedyś było bogactwo i nasza piosenka jest o tym, że czas płynie nieubłaganie, że każda chwila może być tą najważniejszą i najcenniejszą jak ten kościół. W tym klipie chcemy także dać szansę temu kościołowi na to, żeby przywrócić go do świetności.
DG: W ogóle będą jeszcze dwa teledyski czyli w sumie cztery. Do „Czasem” powstanie też „making off” gdzie będzie widać więcej szczegółów. Na wiosnę planujemy powrócić do tej miejscowości i zagrać tam koncert i pokazać nasz teledysk. Być może uda się też namówić ludzi z Polski by pojechali z nami. Chcemy się bardziej zaangażować w ten temat. Być może uda się nam zrobić jakąś zbiórkę pieniędzy.
Mikołaj, a Ty tak siedzisz nic nie mówisz, a podobno nieźle mieszasz w zespole pociągając za sznurki?
MP: To jest taki zespołowy żart, ponieważ to że w ogóle pojawiliśmy się w mediach jest efektem tego że Pospieszalski pociąga za sznurki. Natomiast co do mojego wkładu w płytę to grałem na skrzypcach, altówce. Wiolonczele nagrał Mateusz Smółka, do tego dograłem kontrabas i jeszcze w niektórych utworach gram na gitarze basowej. Dodam tylko, że na altówce nauczyłem się grać specjalnie na potrzeby tej płyty. Jest to co prawda instrument spokrewniony ze skrzypcami ale musiałem na nowo nauczyć się intonacji.
DG: Nie może być tak że trzy osoby w zespole tryskają niewiadomo jaką energią i ekspresją. Mikołaj jest tym człowiekiem, która ściąga nas na ziemię. Ale jak potrzebujemy to próbujemy Mikołaja rozruszać i uskrzydlić.
DV: Mikołaj jest bardzo skromna osobą. I to jest bardzo dobre.
Powiedzcie czy nie czujecie obciachu grając muzykę ludową? Nie gracie rocka, nie robicie hałasu, jesteście niemodni.
DV: Ja jestem po szkole muzycznej i bliska mi jest muzyka poważna. Poza tym jestem Ukrainką i jestem dumna z tego, że głęboko sięgam do korzeni swojej kultury. Zupełnie nie widzę siebie w rockowych dźwiękach.
DG: Takie programy z cyklu „Mam talent” czy inne.... to nie taka droga jaką sobie obraliśmy. Nie gramy coverów, nie interesuje nas hałas przez co nic nam nic nie każe i jesteśmy wolni. Mamy po prostu monopol i modę na bycie sobą.
MP: Dla mnie muzyka, którą gram to sposób na pokonywanie własnych barier, coś bez czego nie mógłbym żyć.
Macie głowę pełną pomysłów i nieokiełznany temperament. Czym nas wobec tego jeszcze zaskoczycie?
DG: Pytanie czym zaskoczymy siebie? Czy zaskoczymy? Dlaczego nie?
Rozmawiała: Ewa Kuba - gdzieś, kiedyś.