Wywiad: Soul Jazz Records - w muzyce liczy się przede wszystkim intencja
19 września 2012
Soul Jazz Records to legendarna londyńska wytwórnia płytowa, zajmują się od ponad dwudziestu lat promowaniem muzyki Soul, Jazz, Punk, Reggae, World, Dub, Hip-Hop oraz szeroko pojętej elektroniki. Jest to także wydawnictwo książkowe, filmowe, radiostacja oraz Soundystem dj-ski. Identyfikuje ich niezależność oraz konsekwencja w realizacji ambitnych planów, jak choćby współpraca z najbardziej popularną wytwórnią Reggae na świecie – jamajską Studio One. Wydają muzykę z różnych zakątków świata, często obskórną, mało znaną. Podstawą ich filozofii jest szczerość wobec odbiorców oraz zachowanie tożsamości.
Marcin Warnke: Soul Jazz Records jest jedną z najbardziej poważanych wytwórni w świecie muzyki niezależnej. W Waszym katalogu znajduje się szerokie spektrum stylistyk muzycznych od Reggae, Dub, Hip-Hop, Soul, Funk, Punk, po Muzykę Świata oraz elektronikę. Opowiedzcie o swojej historii oraz o rozwoju tej innowacyjnej wytwórni.
Soul Jazz Records: Jak mogłeś domyśleć się z nazwy wytwórni, zaczęliśmy od wydawania głównie muzyki Jazz oraz Soul. Z biegiem czasu otworzyliśmy się także na wszelkie formy muzyki tanecznej, oraz muzykę instrumentalną. Kluczem było odnalezienie pomostu między muzyką Jazz i Punk, to umożliwiło nam wejście na inne obszary muzyczne. Stało się tak dlatego, iż nie chcieliśmy popaść w rutynę, dlatego zaczęliśmy poruszać się bocznymi drogami, dzięki czemu ludzie mogli odbierać nas jako wytwórnię, która oferuje zróżnicowany katalog, co okazało się relatywnym sukcesem. Dzięki temu nikt nie był zaskoczony gdy wydawaliśmy coś odmiennego. W koncskwencji uzmysłowiliśmy sobie, że jeśli jesteśmy w stanie żonglować odmiennymi stylami muzycznymi, możemy robić to samo, wykorzystując odmienne formaty. Wówczas rozpoczęliśmy wydawanie filmów oraz książek.
Uważacie, że w dzisiejszych czasach muzyka elektroniczna bierze górę nad muzyką wykonywana przez instrumentlistów?
Nie ma różnicy między muzyką elektroniczną a analogową, czy też nie-elektroniczną. Nie jest to rzecz, nad którą zastanawiamy się zbyt często. Poza tym większość muzyki, jaka powstaje dziś oparta jest o elektronikę. W muzyce liczy się przede wszystkim intencja.
Opowiedzcie o prowadzeniu niezależnej wytwórni. Czy daje to wam wolność w wydawaniu muzyki, którą sami chcielibyście usłyszeć?
Tak, zgadza się. Jesteśmy niezależną wytwórnią i nie powstałaby ona w żadnej innej formie. Nie identyfikujemy się z przemysłem muzycznym. Jesteśmy outsiderami, nie bylibyśmy w stanie wpasować się w inny układ niż niezależny. Wydajemy jedynie to, co uważamy za właściwe.
W jaki sposób reklamujecie się?
Nie mamy pieniędzy na reklamę, więc nie robimy tego, poza tym nie możemy okłamywać ludzi, przedobrzyć ze sprzedażą etc. Chcemy i musimy być szczerzy. Robimy to, co możemy, by poinformować jak największą liczbę odbiorców o tym, co wydajemy. Główny nacisk w kwestiach marketingowych kładziemy na utrzymanie tożsamości, kim jesteśmy i czym się zajmujemy, co może być dość zdradliwe, dlatego że rynek zmienia się nieustannie.
Jednym z głównych partnerów Soul Jazz Records jest legendarna i najbardziej znana z wytwórni reggae na świecie – jamajska Studio One. Opowiedzcie o związku biznesowym z tym labelem.
Dziesięć lat temu, podjęliśmy próbę kontaktu z Clementem Seymour Dodd "Coxsone" – producentem i założycielem wytwórni. Usłyszeliśmy, że nie będzie z nami rozmawiał, czy też robił interesów, dopóki nie będzie wiedział z kim ma do czynienia. Skontaktowaliśmy się więc, a następnie wysłaliśmy do jego oceny kilka z wydanych przez nas utworów soul oraz jazz. W końcu otrzymaliśmy pozytywną odpowiedź, co doprowadziło do wydania pierwszej wspólnej płyty.
O jakiej płycie mowa?
„Studio One Rockers“. Wkrótce wybraliśmy się na spotkanie z "Coxsone" do Nowego Jorku, gdzie znajdowało się jego studio. Byliśmy wówczas bardzo zdenerwowani, gdyż mieliśmy spotkać legendę. Okazało się, że nie było powodu, gdyż był dla nas bardzo uprzejmy. Od tamtej pory rozpoczęliśmy stała współpracę. Zaproponowaliśmy także zrobienie filmu o nim. Powiedział tak, więc wybraliśmy się na Jamajkę by zrealizować dokument o jego życiu. W rok po wyprodukowaniu filmu pojechaliśmy tam raz jeszcze, a po naszym powrocie otrzymaliśmy wiadomość o jego śmierci (zawał serca), więc niemal natychmiastowo pojechaliśmy na pogrzeb. Po jego odejściu sporo czasu zajęło ustalenie, jak wytwórnia będzie funkcjonowała. W końcu zdecydowano, następczynią została jego córka - Kared Nodd.
Czy było to ekscytujące doświadczenie?
Oczywiście że tak. Poznać kogoś tak ważnego, kto był wręcz nasiąknięty muzyką przez całe życie, zadawać pytania podczas kilku wspólnie spędzonych tygodni, to coś wyjątkowego. Poza tym poznawaliśmy Jamajkę jego oczami podczas wspólnych wypadów po Trenchtown, wiesz to była niezła rzecz.
To brzmi niesamowicie. Powiedzcie czy to doświadczenie wpłynęło na sposó w jaki postrzegacie muzykę oraz prowadzenie wytwórni?
Niesamowite było poznanie człowieka, który kierował się przez całe życie muzycznym instynktem oraz pasją, stworzył struktury, które działały właściwie i pozwoliły na skuteczne funkcjonowanie do ostatnich dni jego życia. Tak, było to niesamowite doświadczenie, z którego wiele się nauczyliśmy.
Czy obserwujecie londyńską scenę w poszukiwaniu nowych talentów, artystów, którzy potencjalnie mogą wydawać muzykę w Soul Jazz Records?
Mamy dość niecodzienne metody, które trudno opisać. Nie musimy nikim manipulować, dochodzimy do konsensusu na zasadzie porozumienia. Oznacza to, iż jesteśmy w stanie współpracować z takimi ludźmi jak, Burial, Digital Mistikz, Kode 9, po prostu pytając o współpracę. Nie mamy strategii dużej firmy płytowej, opartej o sztab ludzi, managerów, promocji, marketingu, czy umów na trzy albumy. Nie tego chcemy.
Wiesz, to świetne uczucie, wiedzieć, że jesteśmy w stanie zaprosić praktycznie każdego do współpracy. Wydawanie muzyki, którą lubimy, w bezstresowej sytuacji jest niesamowitym odczuciem. Żadna ze stron nie ponosi zbyt wielkiego ryzyka.
Dziękuję bardzo za ciekawą rozmowę, życzę wielu sukcesów.
Dziękuje bardzo za rozmowę.