Mimowolnie nawiązujemy do zespołu Tourette'a - wywiad z zespołem Eier
Autor: Monika Matura • 7 kwietnia 2013
O procesie tworzenia, inspiracjach i promocji najnowszego albumu, opowiedzieli nam muzycy z Sosnowca - grupa Eier. Zapraszamy na wywiad.
Monika Matura: Czy możecie w kilku słowach opowiedzieć o sobie, dla tych, którzy jeszcze o Was nie słyszeli?
Grażyna Machura: Szanowni Państwo, mam przyjemność w imieniu swoim i nie tylko własnym, przedstawić twór EIER, szczególnie tym większą jeśli nas nie znacie (bo jeżeli nas znacie, to i po co nas przedstawiać). Zespół Eier powstał w Sosnowcu, a pierwszy raz na scenie pojawił się w grudniu 2009r. Idea tworzenia muzyki, jako że mieliśmy już spełnione wszystkie pozostałe potrzeby z hierarchii, wynikała z konieczności samorealizacji. Czyli - lubimy grać. Odpowiadam górnolotnie i naokoło, bo nie ma tu za bardzo o czym wspominać. Każdy z nas, a jest nas pięcioro wcześniej udzielał się w różnych znanych i mniej znanych formacjach, ale w końcu spotkaliśmy się pograć na poddaszu perkusisty, to było po prostu przeznaczenie.
Dlaczego Eier?
Grażyna Machura: Ponieważ mamy jaja i chcemy o tym pamiętać. A tym co nie mają radzimy zapuszczać własne, bo mogą się przydać [śmiech].
Pochwalcie się swoimi osiągnięciami
Grażyna Machura: Zdobyłam wyróżnienie na konkursie ortograficznym w III klasie podstawówki.
Alek Kita: Posiadam odznakę "dobrze czytam”, nauczyłem psa podawać łapę
Piotr Kowalski: Złożyłem dwa zestawy puzzli 3D bez instrukcji.
Jakbyście sami siebie scharakteryzowali na tle innych metalowych zespołów z naszej ojczyzny?
Grażyna Machura: Jako świeży powiew wiatrów.
Czy to prawda, że wydaliście swój album sami?
Grażyna Machura:Tak, i zdecydowanie jesteśmy z tego zadowoleni. Rozwiązanie to podsunął nam Jacek Miłaszewski, świetny inżynier dźwięku, z którym mieliśmy przyjemność współpracować, przy tworzeniu pierwszego albumu.
Piotr Kowalski: W dzisiejszych czasach wytwórnie płytowe posługują się rachubą czystko ekonomiczną. Wszyscy wiemy, że od pojawienia się formatu mp3, sprzedaż muzyki spada na łeb na szyję. W tej sytuacji kurczącego się rynku, firmy wydawnicze są raczej nastawione na sprzedaż wypromowanych marek i nie są zainteresowane wydawaniem pieniędzy na promocję młodych zespołów. Wiadomo, nie są to organizacje charytatywne, więc gdyby opłacało się im sprzedawać ziemniaki bardziej niż muzykę, to by je sprzedawali.
Jak przedstawiają się najbliższe plany promocji Waszego albumu?
Grażyna Machura: Promujemy się przede wszystkim, grając koncerty. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Sporą robotę za nas odwala internet. Klip „Sobótka” ma coraz to większą oglądalność. I już bardzo grubo ponad dwa tysiące osób pobrało nasz album z www.eier.pl. Udostępniliśmy spory fragment płyty do ściągnięcia za darmo. Podobnież dealerzy na początku też rozdają towar za fri, chociaż nigdy nikogo takiego nie spotkałam. A z resztą nie oszukujmy się, i tak piraty krążyłyby po sieci, tak to przynajmniej dajemy pewność nie zassania wirusa [śmiech] a i wiadomo, kupowanie kota w worku (nieznane płyty, nieznanych artystów)nie zachęca, natomiast my mamy pewność, że możemy Wam zaoferować dobry materiał.
Jak wygląda w Waszym przypadku proces tworzenia, kto opowiada za teksty a kto za muzykę?
Grażyna Machura: Idziemy z duchem czasu. Ja tylko piszę linie wokalne i teksty, rozmontowując przy okazji kompozycje Alka. Alku jak tworzysz?
Alek Kita: Poszukuję natchnienia w wiejskiej przyrodzie a potem długo i cierpliwie głaszczę gitarę do momentu, aż nie podpowie mi kilku nowych riffów. Zazwyczaj zwrotki układam po obiedzie a refreny przy śniadaniu. Nabiał dobrze wpływa na melodyjność refrenów.
Do jakich zespołów nawiązujecie w swojej twórczości?
Grażyna Machura: Ja mimowolnie do zespołu Tourette’a.
Alek Kita: Mam propozycję – spróbujcie zgadnąć! Na tych którzy chociaż dwa zespoły wymienią poprawnie będą czekały nagrody niespodzianki.
Czy możemy niebawem liczyć na kolejną płytę?
Grażyna Machura: Właśnie ją robimy. Nagraliśmy już materiał demo w celu dopieszczenia kompozycji. Chcemy, aby ten album jakościowo wyróżniał się (oczywiście pozytywnie) na tle innych możliwości spędzania wolnego czasu. Chcesz się napić piwa? – posłuchaj płyty Eier!”(tu mogłyby nas wesprzeć organizacje AA), albo „Myślisz o pójściu do kina – włóż płytę Eier do odtwarzacza!”, „Oglądam telewizję bez głosu – słucham muzyki Eier!” wtedy program TV wydaje mi się bardziej wartościowy.
Skąd czerpiecie inspiracje do tekstów?
Grażyna Machura: Z życia najwięcej, potem z mitów, literatury, czyli pośrednio z życia. Teksty są jak fotki, taki skan mózgu z danej chwili. Ciekawy sposób uwiecznienia momentów. Najbardziej podoba mi się w słowach-znaczeniach, że są wielowymiarowe. A postrzeganie treści zależy od osobniczych doświadczeń. Fajnie, że każdy z nas patrząc na to samo, widzi co innego. To taka nieskończoność i poszerzająca wyobraźnie zabawa.
Jesteście wykwalifikowanymi muzykami?
Grażyna Machura: Tak, mam dyplom, ale ten fakt, zupełnie nic nie zmienia.
Alek Kita: Moja babcia grała, mój dziadek grał, moja mama grała, gram i ja. Poza tym dwa lata uczyłem się grać na gitarze klasycznej w szkole muzycznej, ale zrezygnowałem po tym jak prowadzący nie chciał mi pomóc w rozpracowaniu solówek Kirka Hammetta. Nie wiem czy to wystarczające kwalifikacje, ale potrafię zagrać koncert bez jednej struny!
Rozumiem, że Eier nie zajmuje całości WASZEGO życia, czym zajmujecie się prócz tego?
Grażyna Machura: Zazwyczaj staram się nie ujawniać w pracy mojego drugiego ja. Chociaż nie udaje mi się to zbyt długo. Staram się oddzielać te dwa światy, aby w każdym z nich realizować zadania profesjonalnie. Tak więc, niech to pozostanie tajemnicą.
Alek Kita: Niestety realia naszej rodzimej branży muzycznej nie pozwalają nam żyć tylko muzyką więc praca, praca, praca. Granie jest wspaniałą odskocznią od szarej codzienności.
Rozmawiała: Monika Matura