1 grudnia 2009
19:52
Za mało Tiersen'a w Tiersenie - fotorelacja z Warszawy
Yann Tiersen to artysta, który nieustannie zaskakuje. Gdy kilka lat temu miał przyjechać do Polski, wszyscy zastanawiali się czy zagra utwory z "Amelii", ale on nie, nie zagrał ich wcale.
Podobnie było z wczorajszym koncertem Tiersena w warszawskiej Stodole. Publiczność czekała...a tu kolejna niespodzianka. Już pierwszy numer troszkę mnie zdziwił post-rockową ścianą dziwnych dźwięków. Głośna gitara i jeszcze głośniejsza perkusja wdzierająca się brutalnie w utwory to novum zupełnie niepodobne do Tiersena, jego onirycznej muzyki i niezwykłej wrażliwości. Muzyka wychodzącą spod palców Yanna Tiersena jest wyjątkowym połączeniem brzmień wielu instrumentów i aż do wczoraj zachwycała mnie swoją magią. Niestety stodolany koncert pokazał mniej delikatne oblicze artysty, które nie za bardzo przypadło mi do gustu.
![[img:1]](/img/artykuly/zdjecia/za-malo-tiersena-w-tiersenie-fotorelacja-z-warszawy-yann-tiersen-5834.webp)
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/za-malo-tiersena-w-tiersenie-fotorelacja-z-warszawy-yann-tiersen-7945.webp)
![[img:3]](/img/artykuly/zdjecia/za-malo-tiersena-w-tiersenie-fotorelacja-z-warszawy-yann-tiersen-9161.webp)
![[img:4]](/img/artykuly/zdjecia/za-malo-tiersena-w-tiersenie-fotorelacja-z-warszawy-yann-tiersen-9900.webp)
![[img:5]](/img/artykuly/zdjecia/za-malo-tiersena-w-tiersenie-fotorelacja-z-warszawy-yann-tiersen-10385.webp)
Dziwne efekty dźwiękowe, żenująca zabawa w Dj'a, sceniczna żonglerka na klawiszach że już nie wspomnę o Tiersenie kopiącym statyw od mikrofonu - to wszystko sprawiło że czułam się na koncercie jakoś nieswojo. Tiersen przyzwyczaił mnie do innej wizji swojej muzyki i innego jej odbioru. Utwory które pozostały mi w pamięci to "La Terasse", "Le quartier", „Sur le Fil”, "Amy", "Train", "Kala" i "Ashes". Niestety reszta przeciętna, bez wyrazu. Chociaż zauważyłam, że Tiersen i jego zespół zostali bardzo ciepło przyjęci przez publiczność, więc może tylko ja jestem takim odmieńcem któremu się nie podobało. Jednakże Stodoła w szwach nie pękała. Najciaśniej było jak zwykle pod sceną, gdzie zagorzali fani Tiersena łykali z wielką łapczywością wszystko co ten podał im na tacy, dalej było umiarkowanie luźno, a już na wysokości drzwi spokojnie można było stać w rozkroku. Jedyne czego nie można było odmówić koncertowi Francuza w Polsce to wspaniałe psychodeliczne światełka puszczane na muzyków i na ściany klubu. To chyba one były najbardziej godne uwagi.
Tekst i foto: Ewa Kuba
reklama
Może Cię zaciekawić: