31 maja 2017 11:33

Deep Purple w Łodzi - relacja

[img:10] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

Gdyby nie niedawno ogłoszony kolejny w naszym kraju koncert Queen z Adamem Lambertem, to właśnie ich występ byłby dla mnie tym najbardziej wyczekiwanym w tym roku. I to pomimo tego, że już niedługo zagrają u nas po raz pierwszy zjednoczeni Guns N’ Roses, genialny Jean Michel Jarre, legendarny Elton John, czy też niezwykle w Polsce popularni Depeche Mode, których na żywo nie widziałem nigdy.

Deep Purple, bo ich koncertu dotyczyć będzie oczywiście poniższa relacja, widziałem przedtem dwa razy. Zarówno występ w katowickim Spodku w 2006 r., jak i trzy lata później w roli głównej gwiazdy Gitarowego Rekordu Guinnessa we Wrocławiu, na Polach Marsowych, były kapitalne. Tych „polskich” koncertów było znacznie więcej. Purple wyjątkowo lubią bowiem naszą publiczność. Oczywiście z wzajemnością, w czym duża zasługa agencji MetalMind, będącej pośrednikiem tej wzajemnej sympatii. To właśnie to przedsiębiorstwo także teraz zorganizowało dwa koncerty w Polsce (opisywany 23 maja w Łodzi oraz dzień później w katowickim Spodku). Podczas nich niezwykle zasłużony dla historii muzyki rockowej zespół żegnał się z polską publicznością. Ale czy aby na pewno na zawsze?! Na wszelki jednak wypadek zrobił to w spektakularnym stylu.

Równie imponująco wypadła także jego ostatnia, tegoroczna płyta. Zarówno ona, jak i cała, zaplanowana na około trzy lata pożegnalna trasa koncertowa, są głównymi elementami większej całości pod hasłem powolnego zejścia Deep Purple ze sceny. Zresztą, nazwa trasy – The Long Goodbye Tour – mówi sama ze siebie. Podobnie jak tytuł ostatniej płyty – „InFinite” (który może być czytany zarówno jako jedno, jak i dwa słowa). Nawiązuje on do płyty będącej kamieniem milowym w historii rocka, czyli „Deep Purple in Rock” (1970 r.), tak samo zresztą jak ikoniczna okładka, którą współcześni Purple (z tamtego okresu pozostali Ian Gillan, Ian Paice i Roger Glover) wyświetlali na telebimie w momencie rozpoczęcia opisywanego koncertu. Pod telebimem znalazła się też imitacja lodowca nawiązująca do obwoluty wydanej w kwietniu w płyty.


W Łodzi usłyszeliśmy cztery kawałki z płyty, która już teraz jest głównym pretendentem do tytułu albumu roku: „Time for Bedlam”, „Johnny’s Band”, „The Surprising” i „Birds of Prey”. Ich „polski” chrzest na żywo wypadł lepiej niż dobrze. Wszystkie w wersjach live brzmiały, jakby grane były od lat. Zwłaszcza pierwszy z nich, który otwierał nie tylko ostatnią płytę, ale także łódzki koncert. Ten kapitalny utwór ze względu na swój rozmach i tempo brzmi jak Deep Purple w swoich zdecydowanie najlepszych czasach, czyli w latach 70.

W Atlas Arenie na otwarcie dostaliśmy więc kwintesencję Deep Purple: zadziorny, czysty i emocjonalny głos Iana Gillana, jakże charakterystyczną gitarowo-klawiszowo-perkusyjną ścianę dźwięku i muzykę będącą jakby połączeniem heavy metalu z rock’n’rollem z licznym gitarowymi, a zwłaszcza klawiszowymi ozdobnikami. Niebanalny tekst Gillana i Glovera traktuje o kimś, kogo niesłusznie uznano za obłąkanego i odizolowano od świata. Także dlatego muzyka jest tu przesiąknięta złością i grozą.

[img:1] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

Później przyszedł czas na klasykę. Jako drugi utwór na koncercie zaserwowano nam bowiem „Fireball” – tytułowy kawałek z albumu z 1971 r. Następnie usłyszeliśmy pierwsze tego wieczoru dźwięki pochodzące ze wspomnianego albumu „Deep Purple in Rock”, uznawanego za najważniejszego w dorobku zespołu. „Bloodsucker”, który wprowadził publiczność w stan prawdziwej euforii, był, jak się później okazało, jedynym (nie licząc utworu„Black Night”, nagranego podczas sesji do tej płyty a umieszczonego na jej reedycji z okazji 25-lecia) przedstawicielem tej płyty na koncercie. Silniejszą reprezentacje miał, uznawany za drugi najważniejszy krążek w dorobku grupy, „Machine Head” (1972 r.), z którego usłyszeliśmy „Strange Kind of Woman”, „Lazy” oraz „Smoke on the Water”.

[img:3] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

Wróćmy jednak do płyty ostatniej. Publiczność, która pojawiła się w Atlas Arenie, mogła delektować się innymi numerami ze znakomitej „InFinite”. „Johnny’s Band” jest dość nietypowym jak na „Głęboką Purpurę” kawałkiem, bo, można napisać, „lekkim”, poprockowym (inna sprawa, że traktuje właśnie o takim zespole). W koncertowej aranżacji nabrał jednak mocy i zadziorności. Następujący niedługo po nim „The Surprising” to dzieło jak na Purpli wyjątkowe, bo niemal progresywne. Za rozbudowaną i wielowarstwową budowę tego epickiego utworu odpowiada przede wszystkim gitarzysta Steve Morse, który już od ponad 20 lat (dołączył do zespołu w 1994 r.) sprawia, że jakoś mniej tęsknimy za wirtuozem gitary, jakim był Ritchie Blackmore.

W Łodzi monumentalnie brzmiący, zmieniający tempo i nastrój „The Surprsing” był oczywiście wzbogacony solówką Morse’a. Nie jedyną podczas koncertu – solo zaprezentował także choćby w trakcie „Birds of Pray”, a przede wszystkim uraczył nas nim przy okazji „Uncommon Man”, w którym „pojedynkował” się z klawiszowymi setami Dona Aireya. Klawiszowiec przemycił w swoich improwizacjach nawet fragment „Child in Time”. W ogóle ten koncert to był popis instrumentalistów.

Ale czy to może zaskakiwać? Wirtuozerskie umiejętności, z których zawsze słynęli muzycy zespołu, nie powinny dziwić były nikogo znającego ich twórczość. Wypada zresztą przypomnieć, że trzech muzyków będących w obecnym składzie zespołu (Gillan, Glover, Paice) brało udział w legendarnym projekcie „Concerto for Group and Orchestra”, w ramach którego w 1969 r. Deep Purple wystąpili w Royal Albert Hall z Royal Philharmonic Orchestra. To wydarzenie do dziś uznawane jest za symboliczne wprowadzanie muzyki rockowej do filharmonii i fundamentalne dla rozwoju rocka symfonicznego.

[img:4] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

W Łodzi w najmniejszym stopniu wirtuozerska była gra Iana Paice‘a – perkusisty grupy, który jako jedyny jest w składzie grupy od początku jej istnienia, oficjalnie datowanego na 1968 r. Z drugiej jednak strony to właśnie jego zdrowie (w ubiegłym roku miał niedokrwienny udar mózgu) było jednym z głównych powodów decyzji o powolnym zejściu z rockowego olimpu. Paice wypadł jednak bardzo solidnie i grał (ze względu na zdrowie pewnie trochę mniej ekspresyjnie) równo i miarowo.

Najlepiej pokazał swoje umiejętności we wspomnianym „The Surprising”, potężnymi salwami perkusji akcentując różnorodność tej kompozycji i kierując rytm w różne muzyczne światy. Swoje „pięć minut” miał też Roger Glover, który popisywał się grą na basie, m.in. przed zagranym na tradycyjny bis „Black Night”. Bezsprzecznym bohaterem wieczoru był jednak Don Airey, następca nieodżałowanego Jona Lorda, zmarłego w 2011 r. pierwszego klawiszowca Purpli (odszedł z zespołu zastąpiony przez Aireya w 2002 r). Airey gra w innym, mniej „wirtuozerskim” stylu od swego poprzednika, ale także jest absolutnym mistrzem organów Hammonda.

W jego klawiszowych setach można było usłyszeć mieszankę różnych muzycznych światów: od tych przywodzących na myśl twórczość Jana Sebastiana Bacha, poprzez elektronikę spod znaku Jeana Michela Jarre’a, na muzyce kościelnej kończąc. Publiczność jednak najbardziej ujął, wzruszył i rozbawił w „polskim” secie, podczas którego zagrał kilka motywów z utworów Fryderyka Chopina, w tym obszerny fragment subtelnie wykonanego „Preludium e-moll op. 28 nr 4” oraz świetnie zinterpretowanej „Etiudy rewolucyjnej (Etiuda c-moll op. 10 nr 12)”. Na ogół w tym momencie Airey gra też fragment owacyjnie przyjmowanego „Mazurka Dąbrowskiego”. Tym razem jednak usłyszeliśmy w jego wykonaniu przebój muzyki ludowo-biesiadnej, czyli „Szła dzieweczka do laseczka”, w której na refren „O-ho” przestawał grać, a do głosu dopuszczał kompletnie rozbawioną publiczność. Chopina i biesiada: polskość w pigułce!

[img:5] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

Wróćmy jednak do muzyki Purpli, w której organy Hammonda najlepiej sprawdzają się w charakterystycznym wstępie do „Perfect Strangers”. W wersji studyjnej tytułowego utworu z płyty z 1984 r. grał Lord, ale Airey również sprawia, że ten piękny kawałek, którego tytuł i treść idealnie oddają nastroje panujące wówczas w zespole, brzmi magicznie. Tak też było oczywiście w Łodzi. Co ciekawe ten kawałek Airey zagrał też pół roku temu w Warszawie (19 listopada w Progresji), kiedy to wraz ze swoim Don Airey Band i Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej pod batutą Stephana Bentleya-Kleina wspomagali Iana Gillana podczas solowego koncertu.


I tak płynnie przeszliśmy zarówno do wokalisty Deep Purple, jak i największych przebojów tej grupy, które na wspomnianym warszawskim koncercie także usłyszeliśmy. W Łodzi mogliśmy delektować się wspomnianymi „Black Night”, „Perfect Strangers”, „Fireball”, „Strange Kind of Women”, „Lazy” czy nieśmiertelnym „Smoke on the Water”. Ten legendarny kawałek, który zawiera być może najbardziej znany riff na świecie (będący pomysłem Blackmore’a i odwróconą wersją motywu z „V symfonii c-moll” Ludwiga van Beethovena), w Łodzi zilustrowano zdjęciami i artykułami na temat pożaru w kasyna w szwajcarskim mieście Montreux w 1971 r., którego dotyczy treść piosenki.

Wspomniane wizualizacje pokazano oczywiście na telebimie, który bardzo dobrze, acz w stonowany sposób dopełniał koncert prezentując grafiki ilustrujące utwory oraz zbliżenia muzyków. Scenografia i efekty specjalne były w ogóle, moim zdaniem, „w punkt”. Gra świateł, lasery i obrazki na ekranie świetnie współgrały z ekspresją muzyków. Zwłaszcza wokalisty. Gillan nie „wyciąga” już wprawdzie takich wysokich dźwięków jak kiedyś (dlatego m.in. w repertuarze koncertów nie ma od lat imponującej, rozbudowanej kompozycji „Child in Time”, w której niesamowite wokalizy Gillana były wisienką na torcie podczas występów), ale swoim głosem ciągle zachwyca i potrafi czarować. „Smoke on the Water” kończył zasadniczą część koncertu, a poprzedzony był innym przebojem, niezwykle energetycznie zagranym i zaśpiewanym „Space Truckin’”.

Na bis tradycyjnie dostaliśmy słynny „Hush” (jedyny cover na tym koncercie – utwór napisał w 1967 r. amerykański wokalista, gitarzysta oraz tekściarz Joe South dla amerykańskiego wokalisty Billy’ego Joego Royala) i równie znakomite, poprzedzone wspomnianym basowym wstępem Glovera „Black Night”, której chóralny refren chyba śpiewała cała publiczność w Atlas Arenie. We wszystkich wspomnianych utworach Gillan – podobnie zresztą jak pozostali muzycy (urocze były fragmenty, w których frontman stał pośrodku wspomagających go wokalnie gitarzystów: Glovera i Morse’a) – pokazywał swój kunszt, podobnie jak w innych, stosunkowo mniej znanych, odbiegających nieco stylistycznie od reszty, wspomnianych już „Uncommon Man” czy ostrego „Hell to Pay” z płyty „Now What?” z 2013 r.

Swoją drogą, już wspomniany album według wielu miał stanowić pożegnanie zespołu. Dla mnie Gillan na zawsze pozostanie jednym z najlepszych wokalistów w historii. O tym, jak pewnie i dobrze czuł się na koncercie, może świadczyć ogromny dystans, jaki do siebie zaprezentował, objawiający się m.in. luźnym ubiorem, nieco „zwierzęcymi”, zabawnymi wokalnymi wstawkami (mi kojarzącymi się nieco z jazzowymi ozdobnikami w stylu Urszuli Dudziak, które działają mi na nerwy) czy monologiem (skierowanym przede wszystkim w kierunku Morse’a) zaprezentowanym po „Strange Kind of Women”, a znanym z utworu „On Top of the World” z płyty „InFinite”.

[img:11] fot. Paweł Pakosz. Zdjęcia dzięki uprzejmości agencji MetalMind.

Ale luz i dystans mieli wszyscy muzycy (np. Ian Paice wypił łyk whisky za zdrowie polskiej publiczności). Wielcy muzycy, którzy na rockowej scenie zdobyli wszystko, co mieli do zdobycia. Z kochającą ich publicznością żegnają się w imponujący sposób, grając tak jak lubią, wiedząc, że nie muszą nikomu nic udowadniać. Można oczywiście narzekać, że kilku hitów zabrakło (przede wszystkim „Highway Star”, a także „Speed King”, „When a Blind Man Cries czy „Flight on the Rat”), publiczność wypełniła Atlas Arena tylko w dwóch trzecich, a sam koncert trwał „tylko” około 100 minut. Ale był to występ, który przypomniał ponad wszelką wątpliwość, że historia muzyki rockowej bez Deep Purple byłaby niekompletna. Dziękujemy! Choć zespół, który jest aktywny od blisko pół wieku i który wraz z Led Zeppelin i Black Sabbath zalicza się do wielkiej trójki hard rocka, wcale nie jest pewien, czy to jest jego ostateczne pożegnanie…

Tekst: Michał Bigoraj

Rock
reklama
Copyright © INFOMUSIC 2017
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz